W sali widowiskowej rawickiego domu kultury odbył się koncert Krzysztofa Krawczyka, obchodzącego 50-lecie pracy scenicznej. I to w zasadzie powinien być koniec opisu wrażeń z jego występu.
\r\nFatalne nagłośnienie, półplayback, czasem nawet podkładany wokal z płyty - to wszystko było jednym wielkim rozczarowaniem. Sam Krzysztof Krawczyk śpiewał „siłowo”, był wyraźnie bez formy. Całości dopełniały jakieś dziwne rozmowy na scenie, które chyba miały być dowcipne, a tylko nudziły.
W skład zespołu wchodzi syn wokalisty - Roman Szymon (klawisze), żona Ewa (chórek), szwagier (klawisze) oraz córka chrzestna (chórek). Tak więc rodzinny interes się kręci!
Publiczność była jednak zadowolona, gdyż usłyszała znane i lubiane piosenki i kołysała się w ich rytmach. Było to bardziej wspomnienie, na zasadzie - znamy, znamy! - niż zabawa „tu i teraz”.
\r\n(WJ)