reklama

Burmistrz spełnia marzenie z młodzieńczych lat. Opowiada o „swoim AWO”

Opublikowano:
Autor:

Burmistrz spełnia marzenie z młodzieńczych lat. Opowiada o „swoim AWO” - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
13
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
KulturaBurmistrz Jutrosina, Romuald Krzyżosiak po wielu latach spełnił marzenie z czasów kiedy był nastolatkiem. Na swoje 50. urodziny kupił zabytkowy motocykl. Maszyna przeszła generalny remont. Szef samorządu czeka jeszcze na zakończenie remontu wózka bocznego, by wiosną móc wyruszyć motocyklem na polskie drogi i bezdroża.
reklama

Każdy z nas ma marzenia. Mniejsze lub większe. Czasem takie, które wydają się nam nie do zrealizowania. Jednak zdarza się, że los postanawia pomóc nam je spełnić. Niekiedy trzeba poczekać na to dłuższy czas, ale jak pokazuje burmistrz Romuald Krzyżosiak - warto.
 

Marzenie nastolatka 

Romuald Krzyżosiak przyznaje, że posiadanie motocykla marki AWO było jego marzeniem jako nastolatka.
- Mając 17 lat byłem posiadaczem prawa jazdy kat. A. Niestety, wówczas, z różnych przyczyn, zakup motocykla nie doszedł do skutku - opowiada.
Jak mówi, marka AWO była kiedyś bardzo popularna. Również wielu mieszkańców gminy Jutrosin jeździło takimi jednośladami i z sentymentem wspominają zarówno tamte czasy, jak i same motocykle. 

Marzenie do spełnienia

Do realizacji marzeń z młodości burmistrz Jutrosina postanowił powrócić na 50-te urodziny.
- Oglądałem różne egzemplarze i zdecydowałem, że chcę posiadać motocykl wyremontowany pod moim okiem, żebym do końca wiedział „co w nim siedzi”. Można się spotkać z wieloma egzemplarzami, które są oferowane jako „po generalnym remoncie”, ale tak naprawdę nie jest to prawda. W tej chwili wiem, co mam - przyznaje.
Ostatecznie zdecydował się na zakup motocykla AWO Simson 425 S.
- Ma czterosuwowy, górnozaworowy silnik o pojemności 247 cm³ z wałkiem rozrządu umieszczonym w kadłubie. Połączony jest z czterostopniową skrzynią biegów, a przeniesienie napędu na tylne koło odbywa się za pomocą wału Kardana. Motocykl można spiąć z wózkiem bocznym - relacjonuje.
Dodaje, że kiedy pochwalił się swoim projektem, kilka osób prosiło go, aby pokazał motocykl po skończonym remoncie. Zapowiedział, że uczyni to z przyjemnością.
- Z tego, co wiem, w naszej gminie są, poza moim, trzy motocykle marki AWO: dwa w Jutrosinie i jeden w Śląskowie. To chyba za mało, żeby założyć klub marki AWO - uśmiecha się włodarz Jutrosina.

Ten właściwy egzemplarz

Rozmawiając z burmistrzem o jego motocyklu nie da się nie zauważyć jak bardzo jest zaangażowany w projekt. Opowiada o nim z wielką pasją i uśmiechem na twarzy. Trzeba przyznać, że o egzemplarzu, który remontuje wie bardzo dużo i chętnie dzieli się tą wiedzą.
- Posiada zgodne numery, umieszczone na ramie, bloku silnika i skrzyni biegów. Numer wskazuje rok produkcji 1961 i taki rok widnieje w dowodzie rejestracyjnym, mimo, iż na tabliczce znamionowej na ramie jako rok budowy (Baujahr) podano rok 1960. Trudno wyjaśnić tę różnicę - opowiada.
Jak wyjaśnia, motocykl ma ciekawą historię.
- Motocykl został po raz pierwszy zarejestrowany „za granicą” 20 kwietnia 1975 r. Ponieważ w momencie zakupu wyposażony był w nieoryginalne części „made in USRR”, prawdopodobnie pierwszy właściciel był obywatelem Białorusi lub Ukrainy, a następnie motocykl zakupił i sprowadził do Polski mieszkaniec powiatu sochaczewskiego. 5 stycznia 2021 r. jednoślad został zarejestrowany w Wydziale Komunikacji Starostwa Powiatowego w Sochaczewie. Kolejnym właścicielem pojazdu stał się mieszkaniec okolic Ostrołęki -16 czerwca 2021 r. pojazd został zarejestrowany w Wydziale Komunikacji Starostwa Powiatowego w Ostrołęce. Stąd trafił do Jutrosina - wyjaśnia.
Motocykl posiada wózek boczny typu MZS 820 (Stoye 1) wykonany przez VEB Motorradwerk Zschopau w roku 1964. - Został kupiony osobno w okolicach Lubartowa. Póki co, jest poddawany renowacji - wskazuje Romuald Krzyżosiak. Zdradza, że wymarzony motocykl do Jutrosina sprowadził w lutym 2022 r.
- Wspólnie z moim kolegą, Darkiem udaliśmy się w trasę Jutrosin - Lubartów - Ostrołęka - Jutrosin. Przejechaliśmy ok. 1270 km w czasie 22 godzin - opowiada.
 

Remont AWO

Romuald Krzyżosiak przyznaje, że jego AWO co prawda był kompletny i posiadał sprawny silnik, ale pierwszy „zagraniczny” właściciel dokonał w nim licznych modyfikacji.
- Nie wdając się w dalsze dywagacje - niespodzianek było więcej. Podejrzewam, że pierwszy właściciel orał nim pole albo coś w tym rodzaju - śmieje się. 
Burmistrz postanowił się nie spieszyć i przeprowadzić renowację tak, jak to powinno być zrobione, według wskazówek doświadczonych znawców tematu.
- Renowacja trwała długo, aż dwa i pół roku - przyznaje.
Elementy metalowe były malowane w Częstochowie - Wyczerpach, a kapitalny remont silnika i skrzyni biegów przeprowadzono w Łańcucie. W Polsce nie można było dostać niektórych części albo były one niewspółmiernie drogie w porównaniu z tymi dostępnymi na rynku niemieckim.
- Korzystając z uprzejmości osoby mieszkającej za granicą uruchomiłem specjalny kanał zakupowy, gdyż problemem jest niekiedy wysyłka zakupionych elementów za granicę Niemiec. Serdecznie za tę pomoc dziękuję Karolinie i Pawłowi - zaznacza.
 

Przygotowany do projektu 

Jak przystało na historyka, Romuald Krzyżosiak dokładnie wiedział, jaki model kupuje.
- AWO 425 był wzorowany na motocyklu BMW R 23 i mógł konkurować z produkowanym na zachodzie motocyklem BMW R 25. Istnieją różne opinie na temat tego, jak bardzo „zapożyczono” rozwiązania z przedwojennego motocykla BMW R 23 - na pewno najbardziej rzuca się w oczy dysproporcja w rozmiarach silnika. Powód jest dość prosty - po wojnie w Niemczech wschodnich nie było możliwości technologicznych aby wyprodukować łańcuszek rozrządu. Zastosowano więc tryby, przez co silnik AWO ma większe gabaryty niż BMW R 23. Charakterystycznym elementem motocykli AWO jest dźwignia ręcznej zmiany biegów - opowiada włodarz Jutrosina. 
Burmistrz wspomina, że światową premierę “Awoszczak” miał 1 maja 1950 roku podczas Międzynarodowych Targów Lipskich i wzbudził niemałą sensację.
- Okazało się bowiem, że i w socjalistycznych warunkach da się budować nowoczesne konstrukcje motoryzacyjne - przekazuje.
W roku 1955 pojawił się nowy model, oznaczony jako „Sport” (425S), więc dotychczasową wersję dla odróżnienia nazwano Touring (425T). Zmodernizowana jednostka otrzymała wahacz z tłumieniem hydraulicznym w tylnym zawieszeniu, podwójną kanapę, nowe głębokie błotniki oraz najważniejsze: wyższą moc maksymalną - od teraz AWO 425 Sport dysponował mocą maksymalną w granicach 15.5 KM. W roku 1957 zmieniono nazwę motocykli na AWO Simson.
- Powód był czysto marketingowy. Maszyny były rzeczywiście udane, sprzedawały się dobrze, cieszyły się nawet na zachodzie Europy pewną renomą, był jednak pewien niesmak w postaci odebranej własności braci Simson. Aby w jakiś sposób upozorować przynajmniej częściowy powrót firmy do dawnych właścicieli, dodano (oczywiście bez zgody Simsonów) do nazwy AWO drugą część. Chwyt nawet częściowo zadziałał, chociaż oczywiście był czystą fikcją - wyjaśnia Romuald Krzyżosiak.
Dodaje, że pod koniec lat 50. pojawił się projekt motocykla z silnikiem 350 cm³ (E 350), ale nigdy nie wszedł do produkcji seryjnej. W roku 1961 nagle, z bliżej nieokreślonych powodów, wstrzymano produkcję tych udanych motocykli.
- Plotka głosi, że dekretem najwyższych władz ZSRR od tej pory wszystkie produkowane w NRD pojazdy miały być wyposażone jedynie w silniki dwusuwowe. Być może jest tu coś na rzeczy, bo AWO Simson 425 Sport był ostatnim produkowanym w tym kraju. W stosunkowo krótkiej historii czterosuwów rodem z Suhl udało się zbudować 124 000 maszyn wersji „T” oraz 84 600 sztuk wersji „S” - podsumowuje.
 

reklama
reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama