reklama

Razem od 65 lat

Opublikowano:
Autor:

Razem od 65 lat - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

Marta i Albin Duda z Jezior obchodzili niedawno 65-rocznicę ślubu. Zdradzają, że udało im się tyle lat przeżyć razem w zgodzie, bo starali się po prostu być dobrymi ludźmi i stawiali na wzajemne zrozumienie, szacunek. Twierdzą, że nigdy nie mieli „cichych dni”.

Obydwoje pochodzą z Jezior. Znają się już od najmłodszych lat, bo pan Albin przyjaźnił się z braćmi pani Marty. - Chyba mu się spodobałam, bo nawet jak pojechałam do Sułowa uczyć się zawodu krawcowej, czekał na mnie - opowiada mieszkanka Jezior. W związku z tym, że pani Marta pierwsza z sześciorga rodzeństwa zawarła związek małżeński, nie mogła wraz z mężem pozostać w domu rodzinnym, bo po prostu nie było w nim miejsca dla wszystkich. Przez kilka lat dzierżawili gospodarstwo rolne w Paradowie. - Jakiś czas mieszkaliśmy nawet z właścicielką tej posesji, która była dla nas bardzo dobra. Ja też starałam się traktować ją jak najlepiej - zaznacza Marta Duda. - Była bardzo wyrozumiała, więc miło wspominamy tamte czasy - dodaje jej mąż. Jak zaznacza, po 5 latach wrócili do domu rodzinnego pani Marty i mieszkają w nim do dzisiaj. Przez wiele lat prowadzili gospodarstwo rolne, a pan Albin dodatkowo pracował w PGR-ze. Zapewniają, że przez te wszystkie lata nigdy nie mieli „cichych dni”, a jeżeli kłócili się, to o jakieś drobiazgi i zaistniałe nieporozumienia szybko puszczali w niepamięć. - Oni zawsze żyli w zgodzie. Dobrali się - nie jak identyczne połówki, ale jak elementy, które doskonale się uzupełniają. W domu tata zajmował się sprawami technicznymi, a mama bardziej ekonomicznymi. Bardzo ciężko pracowali, więc gdy już mieli czas wolny i mogli spędzić go razem, doceniali to - mówią córki państwa Duda. - Trzeba się po prostu starać, żeby żyć w zgodzie i być dobrym człowiekiem - wyjaśnia jubilatka.

Choć od ślubu minęło 65 lat nadal się kochają, a ich bliscy śmieją się, że teraz zachowują się jak w narzeczeństwie. - Tata choruje i od pięciu lat regularnie jeździ na dializy do stacji w Miliczu. Żeby ciągle go nie transportować, przez kilka dni mieszka u córki w Miliczu, ale zawsze z utęsknieniem wraca do domu - opowiada. - Wszyscy lekarze wiedzą, że do żony musi jechać, bo ona działa na niego jak najlepszy lek. W jej towarzystwie siły odzyskuje.

Przez ten czas, gdy mąż się leczy, pani Marta przebywa w domu sama. Jak mówi, zawsze znajduje sobie jakieś zajęcie, żeby czas szybciej jej mijał. Choć ma już 85 lat, bardzo lubi pracować w przydomowym ogrodzie. Dba o warzywniak i hoduje kury. Czasami ogród tak ją pochłania, że zapomina zjeść śniadanie.

Państwo Duda mają trzy córki, sześcioro wnuków oraz sześcioro prawnuków - najstarsza ma 20 lat, a najmłodszy prawnuk 5 lat. Ostatnio bawili się na weselu najmłodszej wnuczki w Strzelcach Opolskich, gdzie w gronie najbliższych obchodzili też rocznicę ślubu. Gdy wrócili do domu wizytę złożyli im: burmistrz Zbigniew Koszarek i zastępca kierownika Urzędu Stanu Cywilnego Beata Rzeźnik. - Złożyli nam życzenia, dostaliśmy piękne kwiaty. To bardzo miłe, że o nas pamiętali – zaznacza Marta Duda.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE