W pracowni plastycznej im. Zb. Łukowiaka przy rawickim domu kultury odbył się koncert Lecha Dyblika., który po raz drugi wystąpił w Rawiczu. W zasadzie po raz trzeci, gdyż jego pierwszy występ miał miał miejsce w tutejszym więzieniu. \r\nAktor znany z ról „czarnych charakterów” śpiewał rosyjskie piosenki wywodzące się głównie z Odessy. Osadzone są one w nurcie subkultury więziennej i przestępczej, poruszają archetypowe sprawy miłości, przyjaźni, nienawiści, czy zemsty za niewierność. Lech Dyblik barwnie i dowcipnie opowiadał o tej subkulturze. - Śpiewam w więzieniach, na ulicach, w przejściach podziemnych - opowiadał. - Chcę poprzez te piosenki dotrzeć do ludzi na rozdrożu, bez nadziei na lepsze jutro. Zawsze bowiem jest jakieś jutro, nie ma sytuacji bez wyjścia. Trzeba walczyć o siebie, o poprawę swojego losu. Wszystko może się zmienić!
\r\nNie są to słowa bez pokrycia, gdyż aktor długie lata walczył z uzależnieniem od alkoholu, czego nie ukrywa.
Lechowi Dyblikowi towarzyszył grający na gitarze Adam Makowski, na co dzień prowadzący w Łodzi galerię „Olimpus”. Na koncert przyszli ci, którzy już znali dokonania aktora, ale również „nowa publiczność”, zachęcona przez znajomych. O odbiorze koncertu świadczą cztery bisy, co naprawdę rzadko się zdarza.
Po koncercie Lech Dyblik podpisywał swoje płyty, znalazł również czas na rozmowy. Dla tych, którzy go jeszcze nie znali, zaskoczeniem było jego ciepło i wewnętrzny spokój.
\r\n(WJ)