Po bardzo emocjonującym meczu, Rawia Rawag Rawicz pokonała na własnym parkiecie lidera tabeli Basket Club Obrę Kościan 79:75. Od początkowych sekund minimalnie lepiej spisywali się gracze z Kościana, wychodząc po 3 minutach meczu na 6 punktowe prowadzenie. W końcówce pierwszej kwarty dramaturgii widowisku dodała kontuzja jednego z kluczowych graczy Rawii, Rafała Urbaniaka. Urazu nabawił się też Adrian Lipowczyk, który po krótkiej przerwie zacisnął zęby i zagrał z jeszcze większym „pazurem”. Jego dwie ostatnie akcje w pierwszej połowie meczu pozwoliły zniwelować przewagę przyjezdnych do zaledwie 3 punktów.
Fenomenalnie tego dnia zarówno w obronie, jak i w ataku poczynał sobie Adam Staśkowiak. Jego 5 celnych rzutów z dystansu okazało się w tym spotkaniu na wagę złota. Rawia pierwsze prowadzenie w meczu objęła w 3 minucie 3 ćwiartki, jednak determinacja gości nie pozwoliła miejscowym na spokojną końcówkę. Ostatnie minuty tej kwarty należały wybitnie do Obry, która ponownie odskoczyła gospodarzom na 6 oczek. Jednak Rawia po krótkiej przerwie potrafił podnieść się do walki, miażdżąc Obrę w 5 minutach 12:0. Największa w tym zasługa rewelacyjnie dysponowanych tego dnia Staśkowiaka i Maciołka. Gracze z Kościana zaczęli dochodzić rawiczan, obejmując w 9 minucie prowadzenie 72:74, jednak kolejna „trójka” Staśkowiaka i akcja 2+1 Szablewskiego dała gospodarzom upragnione zwycięstwo. - Niewiele nam dzisiaj zabrakło - powiedział trener Obry, Marek Łodyga. - W końcówce spotkania popełniliśmy indywidualne błędy w obronie i przez to uciekły nam cenne punkty. Nie będę rozliczał zawodników za końcówkę, bo mecz trwał 40 minut i tych błędów w trakcie meczu popełnialiśmy zdecydowanie więcej. Wiedzieliśmy, że tu jest „gorący teren” i o zwycięstwo będzie ciężko. Rawicz zagrał dzisiaj na rewelacyjnej skuteczności i to miało duży wpływ na końcowy wynik.
(WuWu)
