Bardzo blisko wywalczenia punktu byli w minioną sobotę zawodnicy Awdańca Pakosław. Podopieczni Nowickiego w najmocniejszym zestawieniu, z powracającymi do pierwszego składu Karolem Deką i Dominikiem Małeckim, udali się do Pogorzeli. Przed tygodniem z dobrej strony na tym trudnym terenie pokazał się Pelikan, który wyrwał gospodarzom punkt, remisując 1:1.
Pojedynek Lwa z Awdańcem lepiej zaczął się dla miejscowych. W 20. minucie przeprowadzili pierwszą skuteczną akcję i wyszli na prowadzenie. Mecz był wyrównany, ale Awdaniec robił co mógł aby wyrównać. Sztuka gościom się nie powiodła i na przerwę zawodnicy schodzili przy stanie 1:0. Po zmianie stron z każdą minutą rosła przewaga Awdańca, który starał się odrobić straty. Pakosławianie próbowali atakować raz jedną, raz drugą stroną boiska, ale bramka Lwa była jak „zaczarowana”. Gdy w końcu udało się „rozmontować” defensywę pogorzelan, podopieczni Nowickiego strzelili gola, który jednak nie został uznany. - Chyba tylko sędzia wie dlaczego tej bramki nie uznał. Dopatrzył się spalonego, którego obiektywnie rzecz ujmując nie mogło być - tłumaczył trener Awdańca Krzysztof Nowicki. Pakosławianie mimo optycznej ogromnej przewagi, nie potrafili ponownie trafić do siatki Lwa. Nie ułatwił nawet fakt, że od około 70. minuty miejscowi bronić się musieli w „dziesiątkę”. Awdaniec przegrał to spotkanie i do wyprzedzającego go Lwa traci już 4 punkty. Szansa na rehabilitację przed ekipą Nowickiego już w najbliższą sobotę. Na własnym boisku podejmować będą LUKS Stare Bojanowo. Pierwszy gwizdek o 15.30.
Co po meczu powiedział trener Nowicki, przeczytasz w aktualnym wydaniu "ŻR.
Lew Pogorzela - Awdaniec Pakosław 1:0 (1:0)
Awdaniec: Szymon Krawczyk - Szymon Szwarc, Bartosz Kaczmarek, Hubert Panek, Kamil Stróżyński (46'Łukasz Krzyżosiak), Miłosz Kaczmarek, Dominik Małecki (80'Wojciech Skrzypek), Dawid Durczewski, Karol Deka, Wojciech Cieplik, Bartosz Krenc (65'Robert Szkudlarek)