W ubiegłym numerze pisaliśmy, że bojanowski Ruch od kilku kolejek zwycięstwo przeplata porażką. Podopieczni Ulmana przegrali przed tygodniem w Starym Bojanowie, więc w ostatniej kolejce powinni wygrać. Oczywiście tak też się stało. Ruch na własnym boisku ograł drużynę z Chwałkowa.
Sokół w tym sezonie jest bardzo mocny. Od kilku kolejek zajmuje drugą lokatę, za będącymi poza zasięgiem graczami Korony Piaski. Sobotni mecz nie potwierdził jednak wysokiej dyspozycji chwałkowian. Od początku stroną przeważającą byli gospodarze. Już w 8. minucie Marek Lutowicz strzelił gola, ale w tej sytuacji sędzia bramki nie uznał, dopatrując się pozycji spalonej bojanowskiego snajpera. Lutowicz tego dnia był bardzo aktywny i chwilę później trafił w poprzeczkę. To było ostatnie ostrzeżenie dla Sokoła. Po niespełna pół godzinie gry Lutowicz dopiął swego i otworzył wynik meczu. Wielki udział przy tej akcji miał Marcin Płaczek, który wyszedł „sam na sam”. Bardzo dobrze się zachował, wykładając piłkę koledze i Ruch mógł cieszyć się z prowadzenia.
Jak wyglądała druga połowa, a także co po meczu powiedział trener Ulman, przeczytasz w aktualnym wydaniu "ŻR".