reklama
reklama

Rawicz. Karol Świderski z krótką wizytą w rodzinnych stronach. Jest gotowy na mundial [WYWIAD]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Dawid Bela

Rawicz. Karol Świderski z krótką wizytą w rodzinnych stronach. Jest gotowy na mundial [WYWIAD] - Zdjęcie główne

Karol Świderski | foto Dawid Bela

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Już w najbliższą niedzielę (20.11.2022r.) rozpoczynają się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Katarze. Tuż przed zgrupowaniem kadry w Warszawie z krótką wizytą w Rawiczu był Karol Świderski.
reklama

Zespół Charlotte FC, w którym na co dzień gra Karol Świderski, zakończył fazę zasadniczą na początku października i nie awansował do play-offów. Rawiczanin pozostał w klubie przez parę tygodni. Od końca października trenował już w Jagiellonii Białystok - klubie, w którym w 2014 roku zadebiutował w Ekstraklasie. Tam przygotowywał się do nadchodzącego mundialu. 

W miniony weekend Karol Świderski odwiedził Rawicz. Opowiedział, m.in. o grze w Major League Soccer, przygotowaniach do mundialu, a także szansach Polski na mistrzostwach świata. Od wczoraj (14 listopada) jest już w Warszawie na zgrupowaniu kadry Polski.

Dawid Bela: Jak zdrowie? Żaden ból nie doskwiera? Jesteś gotowy na rozpoczęcie najważniejszej piłkarskiej imprezy na świecie?
Karol Świderski: Mam nadzieję, że jestem gotowy. Żadnego poważnego bólu nie odczuwam. Jakieś drobne mikrourazy są, ale wierzę, że od początku zgrupowania będzie dobrze i będę w 100% gotowy. 

Czy już wiesz, z jakim numerem zagrasz?
Będąc dzieckiem, zawsze grałem z 11. Później, zmieniła się na 9. W kadrze - gdy nie było Kamila Grosickiego, udawało mi się dostawać tę 11. Gdy "Grosik" w kadrze jest, to takiej pewności co do numeru jeszcze nie mam. Wydaje mi się, że będzie to 14 lub 16. 

Co Cię sprowadza tuż przed zgrupowaniem reprezentacji Polski do Rawicza? Łapiesz ostatni oddech przed mundialem?
Tak. Gdy taka okazja się nadarza, lubię tutaj przyjeżdżać w rodzinne strony i - można powiedzieć - spędzić trochę czasu u siebie. Lubimy tutaj z żoną i synem przebywać. Cieszę się, że mamy tu gdzie wracać. 

W Charlotte zmagania zakończyliście na fazie grupowej na początku października. Pozostał niedosyt, patrząc przez pryzmat drużyny po minionym sezonie czy ten sezon to dobry początek w Major League Soccer?
Jak na nowy klub, był to całkiem niezły sezon. Ostatnie dwa miesiące pokazały, w jakim kierunku zmierzamy. Potrafiliśmy wygrać z Filadelfią, która dotarła do finału rozgrywek MLS. W nim przegrała z Los Angeles FC w 129. minucie. Filadelfia nie przegrała z nikim tak wysoko, jak z nami. Wygraliśmy 4:0. To pokazuje, że zmierzamy w dobrym kierunku. Ciężko pracujemy na treningach, mamy bardzo fajny sztab, w tym trenera i wszystko funkcjonuje na bardzo wysokim poziomie. Mam nadzieję, że dojdzie kilka transferów, a to pozwoli nam grać w kolejnym sezonie w play-offach. 

A jaki to dla Ciebie był sezon indywidualnie? Strzeliłeś dziesięć bramek i zanotowałeś cztery asysty.
W Stanach Zjednoczonych liczą się też asysty drugiego stopnia, zatem łącznie było sześć asyst. Jak na pierwszy sezon, oceniam go w miarę dobrze. Myślę, że to były przyzwoite liczby, nawet patrząc na to, jak graliśmy na początku sezonu. Wtedy sytuacji praktycznie w ogóle nie stwarzaliśmy i było ciężko strzelić gole. Ostatnie mecze grałem też trochę niżej, bardziej w środku pola - na pozycjach osiem czy dziesięć. 

Jakie miałeś wyobrażenie o swoim obecnym klubie przed transferem?
Warunki do treningów, stadion, szatnie i pracujący dookoła ludzie - zaskoczyłem się tym na plus. Cieszy mnie to, bo lubię, gdy jest komfort pracy. Oczywiście, klub jest nowy i drobne niewiadome przed rozpoczęciem sezonu były, jednak wszystko jest w nim na wysokim poziomie.

W klubie pozostałeś niemal do końca października, później trenowałeś z Jagiellonią.
Były to ciężkie dwa tygodnie dla mnie pod tym względem, że jednostki meczowe musiałem robić sam, w tym bieganie i sprinty. To nie było łatwe dla głowy. Na szczęście, nie trwało to w nieskończoność i można było to zaakceptować. Wiadomo, że lepiej jest być w rytmie meczowym. Ostatni sparing rozegrałem jednak dwa tygodnie temu, więc to nie jest jakaś długa przerwa. Byłem cały czas w kontakcie z trenerem od przygotowania z kadry, z którym pisałem przez 2-3 godziny dziennie. Było wiele pytań od niego o różne kwestie piłkarskie. To było dla mnie budujące, że ktoś nade mną czuwa, a fachowa opieka była zapewniona.

Forma nie uciekła?
Zobaczymy. Myślę, że nie. To wszystko się okaże na mistrzostwach, oczywiście, mamy sparing przed sobą w środę z Chile. Jak ktoś zagra niesamowity mecz, a ktoś inny gorszy - to jeszcze nie będzie odzwierciedlenia tego, co będzie w Katarze. Dojdą tam warunki atmosferyczne. Mam nadzieję, że wszyscy będą do mundialu przygotowani, a o umiejętności na boisku się nie martwię. Mamy je na bardzo dobrym, europejskim poziomie. 

Nie obawiasz się wysokich temperatur w Katarze?
Nawet w Stanach Zjednoczonych wakacje były niezwykle gorące. Codziennie trenowaliśmy z rana, choć temperatury podchodziły pod 40 stopni. Bywało, że powietrze było "ciężkie". W Katarze jednak nigdy nie byłem, nie wiem, jak organizm zareaguje na tamtejszą pogodę. Mam nadzieję, że szybko się zaadaptuję do tych warunków. 

Wróćmy do minionego czwartku. Czesław Michniewicz ogłosił ostateczny skład na mistrzostwa. Byłeś spokojny o to, że znajdziesz się w kadrze? Twoje nazwisko zostało wyczytane jako ostatnie.
Portal "Łączy nas piłka" poinformował kilka godzin wcześniej, że ogłoszenie powołań nastąpi o godz. 15.00. Dodał zdjęcie, na którym byłem i poczułem się pewniej (śmiech). Dobrze, że nie było żadnego "psikusa", że byłem na zdjęciu, a później nie zostałbym powołany. Myślę, że tylko sprawy alfabetyczne na to wpłynęły.

A przed ogłoszeniem powołań ostatnią noc przespałeś bez przeszkód?
Noc była przespana normalnie. Ostatni mecz w kadrze zagrałem dobrze, zdobyłem gola, co dawało mi też trochę spokoju. Nie było w końcu tak, że grałem kilka miesięcy temu, a nieco ponad miesiąc temu. 

Przed mundialem w 2002 roku w Korei Południowej i Japonii Jerzy Engel mówił, że jedziemy po mistrzostwo świata. Czesław Michniewicz powtarza, że celem jest wyjście z grupy? Które podejście jest Ci bliższe - walka o maksimum czy realizacja celu minimum?
Sądzę, że każda drużyna chciałaby zostać mistrzem świata. Tak jak trener Michniewicz myślę, że trzeba podejść do imprezy realnie. Trzeba się skupić na każdym kolejnym meczu i dać z siebie 100%, by zagwarantować sobie wyjście z grupy, a później pozostaje już tylko jeden mecz. W nim wiele może się wydarzyć. Są różne okoliczności - czerwona kartka, rzut karny czy gole "z niczego". 

A stawiasz przed sobą cel indywidualny na zbliżający się mundial?
Na pewno, chciałbym zagrać, to by było wyjątkowe. To, czy muszę strzelić gola czy nie - to nie jest takie ważne. Chciałbym też awansu z grupy. Dawno z mistrzostw świata poza strefę grupową nie wyszliśmy. W mojej głowie nastawienie jest bardzo dobre. Mam nadzieję, że wynik będzie zdecydowanie lepszy niż w ostatnich mistrzostwach.

Czy masz jakąś potrawę, przesąd czy talizman, bez którego nie wyobrażasz sobie wyjazdu na taki turniej?
Do każdego meczu przygotowuję się podobnie. A czy mam jakiś talizman? Może jedynie taki, że w szatni, gdy zakładam skarpety i getry, staram się zaczynać od prawej nogi. 

Gdy w kadrze macie chwilę wolnego po treningu, co Ci sprawia największą przyjemność? 
Najczęściej wtedy dzwonię do żony i syna. Ewentualnie, lubię porozmawiać i pośmiać się z chłopakami przy kawie.

Szybko znalazłeś wspólny, piłkarski język z Robertem Lewandowskim?
Myślę, że z nim nie jest o to trudno. Jest wyjątkowym piłkarzem, jednym z najlepszych na świecie. Z kimś takim u boku łatwiej się gra. Staram się zawsze z siebie dawać maksimum, a wiedząc, że mogę mu podać, to zawsze staram się mu dostarczyć piłkę, bo gole potrafi strzelać jak nikt. Jest naszym najważniejszym piłkarzem, kapitanem i cieszę się, że czasem mam szansę z nim zagrać od pierwszej minuty. 

Czego Tobie i reprezentacji życzyć?
Na pewno wyjścia z grupy i, żeby przeżyć w Katarze fajną przygodę. 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama