Przed 8. kolejką Tęcza Osa Osieczna miała na swoim koncie 16 punktów. Na tę serię gier, zawodnicy z Osiecznej przyjechali do Dębna Polskiego.
W przypadku wygranej Pelikana, podopieczni Olesia zrównaliby się punktami z ostatnimi rywalami. Osieczna ma jednak jeszcze w zanadrzu jeden mecz do rozegrania. Pierwsza połowa była dość ciekawa. Spora grupa kibiców, która przyszła na stadion w Dębnie Polski z pewnością mogła czuć się usatysfakcjonowana. Pierwszą groźniejszą akcję przeprowadził Pelikan. Piłkę wrzucił z rzutu rożnego pomocnik dębnian, ładnie akcję zamknął Bartłomiej Guzy, ale jego strzał głową z linii bramkowej wybił obrońca Tęczy. Później to z jednej, to z drugiej strony mieliśmy ciekawe i groźne akcje. W kilku sytuacjach świetnymi interwencjami popisał się bramkarz Pelikana Tomasz Buchała. W końcu musiał jednak skapitulować. Od 32. minuty Pelikan przegrywał 0:1. Tak też zakończyła się pierwsza połowa. - W przerwie dość „intensywnie” sobie porozmawialiśmy i wyszliśmy na drugą połowę mocno zdeterminowani - stwierdził trener Pelikana Paweł Oleś. Po zmianie stron miejscowi rzucili się do ataku. Konsekwencją tego było strzelenie dwóch goli i wyjście na prowadzenie. Kilkanaście minut później rywale „doskoczyli” do Pelikana. To zwiastowało emocje do samego końca. Ostatnie słowo należało jednak do miejscowych. Strzelili trzecią bramkę i pokazali, że potrafią odmienić losy meczu.
Co po ostatnim gwizdku powiedział trener Oleś, przeczytasz w aktualnym wydaniu \"ŻR\".
\r\n
(AK)