Przez kilkanaście lat przy plebanii w Miejskiej Górce funkcjonowało prowadzone przez ówczesnego proboszcza mini zoo. Hodowane były konie, osioł, barany i drób ozdobny. Teraz teren stoi pusty, ale władze gminy wspólnie z proboszczem chcą go zagospodarować.
Kilkanaście lat temu, w 2003 roku, parafia w Miejskiej Górce przeszła prawdziwą rewolucję. Wszystko za sprawą księdza Marian Podlarza, który wówczas został proboszczem miejscowej parafii. Zajął się on nie tylko remontem budynku plebanii i kościoła, ale właściwie przewrócił „do góry nogami” przyległy do niej teren. Na wcześniej zarośniętym obszarze, zorganizował ogromny parking. Na podwórzu za plebanią stanęły woliery dla ptaków, wybiegi dla koni, zorganizowane zostało miejsce rekreacyjne dla mieszkańców, a znajdujący się tam niewielki staw poszerzono i pogłębiono. Powstała „Marianówka”, czyli lokalne mini zoo, które przez kilkanaście lat było chętnie odwiedzane przez mieszkańców.
W grudniu minionego roku ksiądz Marian Podlarz przestał być proboszczem parafii pw. św. Mikołaja w Miejskiej Górce i przeszedł na emeryturę. Wraz z odejściem duszpasterza, „zniknęły” trzymane przez niego zwierzęta, które trafiły do rąk prywatnych. Teren stoi pusty i zarasta chwastami. Tuż po objęciu parafii nowy ksiądz proboszcz Piotr Świerczyński przyznał, że nie ma pomysłu na zagospodarowanie tak dużego obszaru.
Być może wkrótce się to zmieni. Okazuje się, że plany dotyczące zagospodarowania terenu już są.
Tę część probostwa, która była wcześniej wykorzystywana na tzw. „Marianówkę”, czyli mini zoo, gmina chce od władz kościelnych wydzierżawić na kilkadziesiąt lat.
- Marzy nam się taki plac zabaw z prawdziwego zdarzenia dla dzieci z całej gminy - z mnóstwem urządzeń, sanitariatami i kącikami wypoczynku dla rodziców - wylicza burmistrz Miejskiej Górki, Karol Skrzypczak.
Dodaje, że oprócz placu zabaw „z prawdziwego zdarzenia” na terenie przykościelnym miałoby powstać mini muzeum i skansen, w którym znalazłyby się liczne zbiory Mariana Rapiora, kolekcjonera pamiątek i starych przedmiotów.
- Chodzi nam o to, żeby ten teren był otwarty i publiczny, żeby mieszkańcy mogli z niego korzystać - podkreśla burmistrz.
- Wszystko się zgadza. Jest taki pomysł, ale to na razie nie jest sprawa oficjalna - dodaje ksiądz proboszcz Piotr Świerczyński.
Kiedy realizacja?
- Nie jest to sprawa, którą można zrealizować szybko, to jest raczej zadanie na kolejną kadencję - odpowiada. - Niewykluczone, że pierwsze pieniądze na ten cel prawdopodobnie zostaną zarezerwowane na przyszły rok.