W Zawadach wrócono do tradycji darcia pierza. W przedsięwzięciu wzięło udział kilkadziesiąt osób.
- Jeszcze w latach 80. ubiegłego stulecia długie zimowe wieczory w wielu domach upływały pod znakiem darcia pierza - wspomina Karolina Maćkowiak, prezes stowarzyszenia KGW "Fajne Babki" z Zawad, współorganizatora akcji.
- Do domów gospodyń schodziły się licznie znajome, krewne i sąsiadki, aby skubać pierze. Jako młoda dziewczyna uwielbiałam te wieczory. Po krótkim instruktażu, jak dobrze oddzielać chorągiewki i puch od twardych stosin, rozpoczynała się praca, której towarzyszyły śpiewy, dowcipy oraz różne opowieści. Zawsze byłam ciekawa opowieści z dreszczykiem strachu. Sąsiadki opowiadały o niecodziennych wydarzeniach, a nawet pojawiających się duchach. Pomimo, że bałam się ,,strasznych” opowieści, nigdy nie opuściłam tych wieczorów. Najgorzej było wracać do domu nocą od sąsiadki lub cioci po trzeszczącym od mrozu śniegu z głową pełną ,,strachów”.
Kiedy żeńska część Zawad darła pierze, panowie - na czele z sołtysem grała w karty i szachy.
Darcie pierza w Zawadach, zorganizowano przy współudziale zespołu "Wisieloki", fundacji dudziarz.eu i "Fajnych Babek". Jak tradycja każe, zakończyło się ono poczęstunkiem.