reklama

Dzień Matki. Rodzina to ogromna siła

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum rodzinne

Dzień Matki. Rodzina to ogromna siła  - Zdjęcie główne

Rodzina Łysikowskich kilka lat temu | foto Archiwum rodzinne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDonata Łysikowska jest mamą 9 dzieci w wieku od 33 lat do 14 lat. Decyzji o tym, że wcześnie zdecydowała się na założenie rodziny i że jest ona wielodzietna nigdy nie żałowała. Dlaczego?
reklama

Ma 51 lat, 9 dzieci i 9 wnucząt. Pierwsze dziecko urodziła mając 18 lat, a ostatnie w wieku 37 lat - cały czas aktywnie pracując w gospodarstwie rolnym. Decyzji o wielodzietnej rodzinie nigdy nie żałowała. Jak mówi, prawdziwy dom to ten, w którym są dzieci.

Donata i Mieczysław Łysikowscy z Kawcza oboje pochodzą z dużych rodzin, bo każdy z nich ma czworo rodzeństwa. Naturalnym dla nich było więc też, że sami również będą mieć ich kilkoro, choć pewnie nie sądzili, że zostaną rodzicami dziewiątki.

„Damy radę”

Na pytanie o marzenie o dużej rodzinie odpowiada:  Nie myślałam o tym, ale jak się pojawiało każde kolejne, to uznawałam, że damy radę i jak już było to się cieszyliśmy. Pierwszy raz została mamą, gdy miała 18 lat. Jak zaznacza, nie była zupełnie „zielona” jeśli chodzi o opiekę nad maluchami, bo wcześniej zajmowała się młodszymi siostrami.

reklama

Kolejne dzieci rodziły się niemal rok po roku. Jak zaznacza Donata Łysikowska, w tamtym czasie, na szczęście, mogła liczyć na dużą pomoc mamy, która zajmowała się dziećmi, gdy wraz z mężem pracowali w gospodarstwie, a przez wiele lat po sąsiedzku - bo za płotem - funkcjonowało wiejskie przedszkole.

Dziś najstarsze dziecko Łysikowskich ma 33 lata, kolejne 32, 30, 29, a najmłodsza trójka 18, 16 i 14.

Początkowo wydawało się, że skończy się na córce i trzech synach. Jednak, jak opowiada pani Donata, najstarsza córka koniecznie chciała siostrę i chyba ją sobie „wyprosiła”. Po siedmioletniej przerwie na świat przyszła Judyta, później jeszcze Róża. W rodzinie pojawili się jeszcze Nikodem, Urszula i najmłodszy Bartek. Dziś Łysikowscy mówią o nich pierwsze i drugie dzieci. Wszystkie pani Donata urodziła siłami natury, przez większą część ciąży wykonując swoje codzienne obowiązki - czy to w polu, czy w obejściu.

reklama

Imiona

W dzisiejszych czasach bywa, że rodzice wiele miesięcy zastanawiają się, jakie imię wybrać dla swojego potomka. A w jaki sposób Łysikowscy decydowali się nazwać swoje pociechy? - Po prostu, tak wybieraliśmy, że imię doskonale pasowało do charakteru dziecka. Później zdarzało się, że starsze dzieci miały swoje propozycje - opowiada Donata Łysikowska. W rodzinie jest więc Monika, Damian, Szymon, Hubert, Judyta, Róża, Nikodem, Ula i Bartek. - Jak byli mali i moja mama się nimi zajmowała, to zanim zawołała właściwą osobę, to wymieniała wszystkie osoby po kolei, a ja robię tak teraz - śmieje się mieszkanka Kawcza.

Kiedyś było łatwiej?

Choć wychowanie 9 dzieci nie wydaje się sprawą prostą, Donata Łysikowska nie narzeka. Zaznacza nawet, że dużo prościej było w przypadku starszych dzieci, gdy nie było dostępu do internetu, który - według niej - ma bardzo duży wpływ na wychowanie i zachowanie dzieci - nawet pośrednio, przez reakcje i oczekiwania rówieśników. - Pierwsze dzieci nie sprawiały nam właściwie żadnych większych kłopotów, było jakoś lżej, choć wtedy przecież nie dostawaliśmy żadnej pomocy z państwa, nie dostawaliśmy nawet rodzinnego, ze względu na duże gospodarstwo, a o wszystko było trudno – zwraca uwagę Donata Łysikowska. Wspomina, że pod koniec lat 80. dostała 18 pieluch dla noworodka, jedne śpioszki i kocyk, a resztę niezbędnych przedmiotów trzeba było sobie samemu załatwić. 

reklama

Każdy jest inny

- Każde dziecko jest nam dane po coś. To zupełnie inne doświadczenie, bo oni różnią się od siebie i przez lata zafundowali nam wszystkie rodzaje emocji i reakcji, bo przecież - jak w każdej rodzinie nigdy nie było różowo i kolorowo - przyznaje pani Donata. Nie ukrywa, że bywały trudne momenty i czasami nerwy puszczały, ale zapewnia, że mimo tego ona nadal ma w sobie spore pokłady cierpliwości i spokoju. Jak mówi, każde z 9 dzieci ma zupełnie inną osobowość, co przez lata powodowało wiele różnych spraw do rozwiązania. Dwoje szczególnie dało jej „popalić”, ale nie chce zdradzać, o które chodzi.

Pracy nie brakowało

Donata Łysikowska przyznaje, że przy 9 dzieci zajęć takich jak sprzątanie, czy pranie nie brakowało, ale nie narzekała. Ciężkiej pracy jest nauczona od dzieciństwa i jeszcze później przez wiele lat pracowała w polu chociażby przy pieleniu buraków, czy podczas żniw.

Jak mówi zawsze starała się także, by jak najwięcej produktów żywnościowych pochodziło z jej gospodarstwa - mięso, warzywa, owoce, soki, kompoty, dżemy. Zdradza, że dziś gotuje jej się trudniej, bo nie jest przyzwyczajona do przygotowywania posiłków dla tak małej rodziny, która obecnie liczy 5 osób. Pozostałe dzieci już założyły własne rodziny. W dalszym ciągu pozostają jednak w stałym i częstym kontakcie. - To prawda, że może nigdy nie miałam dużo czasu dla siebie, ale nie potrzebowałam tego. Wystarczyła mi chwila relaksu i kawa z mężem w moim zielonym zakątku za domem - przyznaje Donata Łysikowska. Co prawda, po jej oazie spokoju nie ma śladu, bo została zniszczona w pożarze, ale ona planuje zorganizowanie sobie nowego kącika.

Rodzina to siła

Choć w dzieciństwie, jak to w rodzeństwie bywa, Łysikowscy nie raz się sprzeczali i nie dogadywali, to dziś trzymają się razem i stanowią ogromne wsparcie dla rodziców. Pokazała to ostatnia tragedia, jaka ich dotknęła. W kwietniu spłonął ich dom. I wtedy właśnie okazało się, że rodzina to ogromna siła.

- Zanim zdążyliśmy z mężem o czymś pomyśleć, coś zaplanować, to działania dzieci wyprzedzały nas o krok - zaznacza pani Donata. - Dziś to dla nas ogromna wartość, choć bywały chwile, że ludzie śmiali się z nas i mówili, że będziemy z dziećmi na targ jeździć i je sprzedawać - wspomina. Zapewnia jednak, że dzieciom nigdy niczego nie brakowało i nie odbiegali od swoich rówieśników. (...)

Prawdziwy dom

Mieszkanka Kawcza zaznacza, że według niej prawdziwy dom i rodzina to właśnie taki, w którym są dzieci - chociażby jedno.

- Obecność dzieci wyzwala w nas inne uczucia, powoduje, że w inny sposób poznajemy świat, przeżywamy święta, czy inne wydarzenia – przekonuje i dopowiada, że już nie może się doczekać wspólnej wigilii z wszystkimi dziećmi i wnukami.

O tym, jak wyglądają różne odsłony macierzyństwa można przeczytać w aktualnym wydaniu "Życia Rawicza". Swoją historią podzieliła się z nami nie tylko pani Donata, ale także mama bliźniaczek, mama walcząca o zdrowie dziecka niepełnosprawnego oraz mama, która swoje pociechy adoptowała.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama