Sześciolatek z gminy Pakosław trafił do szpitala we Wrocławiu.
AKTUALIZACJA: 17 czerwca, godz. 14.00
Dobra wiadomość z oddziału chirurgii dziecięcej w Dolnośląskim Szpitalu Specjalistycznym im. T. Marciniaka, gdzie przebywa poszkodowany w wypadku chłopiec.
- Chłopiec już oddycha sam. Jest rozintubowany, próbuje wykonywać pierwsze polecenia. To taki pierwszy promyczek realnej nadziei w tym całym nieszczęściu. Jednak jeszcze wiele dni minie, kiedy będziemy mogli określić jak to się zakończy. Ale co do życia chłopca zaczynamy być optymistami - wyjaśnia prof. Jan Godziński, ordynator oddziału chirurgii dziecięcej w rozmowie z TVN24.
- Z punktu widzenia lekarskiego chłopiec jest wybudzony. Jednak proces powrotu do świadomości trwa wiele dni. To spory postęp w stosunku do wcześniejszych dni - dodaje lekarz.
15 czerwca, godz. 15.00:
Okoliczności wypadku w Golejewku wyjaśnia Prokuratura Rejonowa w Rawiczu. - Na miejscu zdarzenia przeprowadzono oględziny, ustalając sposób zamocowania zamku, ustalono właściciela zamku i osobę nadzorującą korzystanie z zamku podczas festynu, przesłuchano osoby będące świadkami zdarzenia. Obecnie trwają czynności zmierzające do ustalenia czy podczas imprezy zostały spełnione warunki bezpieczeństwa dla osób biorących udział w festynie, czy takie warunki spełniał dmuchany zamek oraz jakich obrażeń doznał poszkodowany chłopiec - informuje Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. (kp)
15 czerwca, godz. 10.30:
Z dotychczasowych ustaleń policji wynika, że dmuchany zamek, który wczoraj - w wyniku podmuchu wiatru przesunął się i przygniótł dziecko - nie był odpowiednio zabezpieczony.
- Elementy, które powinno się przymocować, nie były przymocowane - powiedziała portalowi rawicz24.pl st. asp. Beata Jarczewska, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Rawiczu.
Jak ustaliliśmy, 6-latek jest nieprzytomny, znajduje się w śpiączce farmakologicznej. Według policji, zamek przesunął się, bo nie był należycie zabezpieczony.
- Na dwadzieścia kilka zabezpieczeń, które powinny być wykorzystane w celu prawidłowego przymocowania urządzenia, wykorzystanych zostało zaledwie cztery - zaznacza st. asp. Beata Jarczewska.
Dodaje, że postępowanie jest prowadzone w kierunku postawienia zarzutu nieumyślnego narażenia osoby na utratę zdrowia lub życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. - Ten zarzut może usłyszeć właścicielka urządzenia - podkreśla policjantka. (kp)