Od dwóch tygodni na zlecenie rządu, Orlen produkuje płyn wirusobójczy, który w sprzedaży detalicznej miały oferować stacje beznynowe koncernu.
Środek miał być dostępny w litrowych i pięciolitrowych opakowaniach. Do produkcji Orlen dostosował linię technologiczną wytwarzającą płyny do spryskiwaczy samochodowych. Niedawno zakład w Jedliczu odwiedził nawet sam prezydent Andrzej Duda.
Niestety, zwykły obywatel ma małe szanse, żeby zobaczyć miksturę Orlenu na własne oczy. Na stacjach paliw pojawia się ona sporadycznie i w takich ilościach, że znika w kilka minut.
Jeszcze 16 marca prezes Orlenu zapewniał, że do końca ubiegłego tygodnia środek będzie ogólnie dostępny.
"Uruchomiliśmy drugą linię produkcyjną płynu do dezynfekcji rąk. Pozwoli to na wyprodukowanie płynów o pojemności 1 litra w cenie detalicznej 15 zł. Do końca tego tygodnia będzie on dostępny na wszystkich stacjach PKN Orlen w Polsce" - napisał na Twitterze prezes Daniel Obajtek.
Jak jest w rzeczywistości?
Zapytaliśmy na stacjach Orlenu działających w naszej okolicy.
W Rawiczu płyn pojawił się dwukrotnie, w poniedziałek 16 i środę 25 marca. Za każdym razem jego sprzedaż trwała mniej niż kwadrans. Dokładnie taka sama sytuacja jest na dwóch pozostałych stacjach w naszej okolicy. W Miejskiej Górce środek do dezynfekcji pojawił się na krótko w środę, a w Wąsoszu tylko raz w zeszłym tygodniu.
Tymczasem Biuro Prasowe PKN Orlen wydało oświadczenie, w którym przekonuje że: "Linie produkcyjne Orlen Oil w Jedliczu pracują na pełnych mocach wytwórczych. Produkcja płynu do dezynfekcji rąk trwa bez jakikolwiek zakłóceń". "Na stacje ORLEN w całej Polsce trafiło już ponad 710 tys. litrów płynu do dezynfekcji rąk. Dystrybucja płynu prowadzona jest w trybie ciągłym" - czytamy ponadto we wczorajszym komunikacie.
Jednak pracownicy okolicznych stacji Orlen, pytani kiedy można się spodziewać następnej dostawy, bezradnie rozkładają ręce.