W niszę na rynku produktów rękodzielniczych idealnie wpasowała się Edyta Czwojdrak, która prowadzi swoje Gliniane Atelier. Zaczęło się od kupienia gliny do zabawy z własną córką, a obecnie na kubki wytwarzane przez Edytę trzeba czekać po kilka miesięcy, ze względu na ogromne zainteresowanie rzemieślniczym produktem.
Glina pojawiła się w 2023 roku
Początek przygody z gliną w ogóle nie zwiastował tego, jak życie Edyty Czwojdrak będzie obecnie wyglądało.
- Historia rozpoczęła się w listopadzie 2023 roku. Nie zaczynałam od używanej obecnie gliny termoutwardzalnej, tylko samoutwardzalnej i kupiłam ją po prostu dla swojej córki do zabawy w domu. Poświęciłyśmy jeden wieczór na wspólną zabawę. Tak mi się spodobał ten materiał, że zamówiłam tego więcej i zaczęłam robić zawieszki. Był to grudzień, więc postawiłam na zawieszki świąteczne. W międzyczasie znajoma zaproponowała, żebym pokazała je na jarmarku w Rawiczu. Dałam się namówić, chociaż nie miałam tego dużo. Na tydzień przed jarmarkiem, kiedy zaczęłam się do niego przygotowywać, stwierdziłam, że troszkę tego mało. Zaczęłam szukać w internecie więcej glinki, żeby coś fajnego jeszcze stworzyć i wtedy trafiłam na glinkę termoutwardzalną. Stwierdziłam, że zamówię i sprawdzę co to jest za materiał. Plusem było to, że był kolorowy, a glinka samoutwardzalna jest po prostu biała - opowiada Edyta Czwojdrak.
Z biegiem czasu nowo poznany materiał coraz bardziej interesował Edytę - wtedy urodził się pomysł przeniesienia glinianych ozdób na kubki.
- Przeczytałam, że można ją kleić do różnych materiałów typu drewno, metal, ceramika. I tak sobie pomyślałam, kurczę, można by na kubku zrobić dekor 3D. Nigdy tego wcześniej nie widziałam, a ponieważ był grudzień, pierwszym dekorem, który wykonałam był Mikołaj. Przykleiłam go na filiżankę i wszyscy byli w szoku, że coś takiego mi wyszło. Wstawiłam to też w relację na Facebooka i poszło jak po sznurku. Zaczęłam robić więcej, wykorzystałam cały komplet gładkich filiżanek, które miałam w domu. Później znajomi zaczęli dopytywać, czy zrobię to lub tamto - wspomina.
Mąż Edyty któregoś dnia zaproponował żeby wykonała figurkę pielęgniarki. Posłuchała go i zaczęło się prawdziwe szaleństwo.
Z biegiem czasu kubki zaczęły zajmować Edycie Czwojdrak znaczną część czasu.
- Po pielęgniarce spadło mi zamówień na przyszłe cztery miesiące. Zaczęły się inne zawody, ludzie zaczęli dopytywać, czy zrobię adwokata, mechanika, kierowcę. To wykreowało moją twórczość, 95% mojej pracy to tworzenie postaci na kubkach - przyznaje.
Pracownia jest jej oazą
Glinianą pracownię Edyta zlokalizowała w swoim domu. Kiedy ma wolną chwilę tworzy kolejne rękodzieła.
- Ludzie często mówią: "Boże, jaką ty musisz mieć cierpliwość do tego". Zaskakujące jest to, że na co dzień nie jestem cierpliwą osobą. To miejsce jest moją oazą. Jak tu przychodzę nie muszę mieć włączonej muzyki, nie muszę z nikim rozmawiać. Kiedy skupię się na tym, co tworzę na kubku, to naprawdę jest to oddech dla głowy. Wycisza mnie to bardzo - zapewnia Edyta Czwojdrak.
Kubki to nie wszystko
Nasza rozmówczyni też ma czas na inne rękodzieła, a także na prowadzenie warsztatów.
- Z glinki polimerowej, która daje ogrom możliwości, tworzę biżuterię. Tworzę też zakładki do książek. Organizuję również warsztaty, zarówno dla dzieci jak i dorosłych. To naprawdę wdzięczny materiał, bo można się przy nim wyżyć i stworzyć coś fajnego - podkreśla.
Czasem przychodzi także natchnienie, by odejść od rutynowych zamówień pod klienta.
-Czasem mam uczucie, że robię powtarzalną rzecz. Nie chcę, żeby mi się to znudziło, bo mam duże plany, zatem jak mam ochotę kreatywnie się nakręcić i dodać sobie trochę nowych pomysłów, robię coś od początku do końca po swojemu - dodaje Edyta.
Ile trwa produkcja kubka?
Stworzenie kubka z glinianą dekoracją to - jak się okazuje - proces jest mocno złożony.
- Jeden kubek to minimum 2 i pół godziny. Mówię o samym przygotowaniu postaci z personalizacją na kubku. Do tego trzeba doliczyć czas wypieku. Następnie trzeba postać polakierować. Pokrywam go lakierem, żeby nie przylegały do iego ewentualne zabrudzenia. Na koniec zostaje pakowanie. Jeden kubek to od 4 do 5 godzin pracy. Zdarzają się bardziej czasochłonne projekty na przykład kwiatki, wtedy potrafię z bukietem kwiatów siedzieć nawet 6 godzin - odpowiada właścicielka pracowni.
Zdecydowanie łatwiej pracuje się na gładkich, ceramicznych kubkach.
- Musi to być ceramika z dobrą powłoką, najlepiej gładka, bo dekor po wypieczeniu zdejmuję z kubka, więc muszę go wkleić w to samo miejsce. Im będę mieć bardziej skomplikowaną powierzchnię, jakąś ryflowaną z wypustkami, tym trudniej będzie wkleić w to samo miejsce, zatem wybieram gładkie - tłumaczy.
Dominuje kolor biały, ale inne kolory kubków też wchodzą w grę.
Jest samoukiem i dzieli się swoją wiedzą
Typ rękodzielnictwa, który wybrała Edyta jest w naszym regionie rzadko spotykany. Przygotowywania kubków i biżuterii uczyła się zatem sama - metodą prób i błędów.
- Nie miałam skąd czerpać wiedzy. Jak już znalazłam jakiegoś rękodzielnika to nie chciał się swoją wiedzą podzielić. Sama przez rok nabyłam ogrom wiedzy, ale zmarnowałam mnóstwo materiału tylko dlatego, że coś mi nie wychodziło. Ludzie mówili: "Dobrze jest, zostaw", a ja odpowiadałam, że musi być perfekcyjnie - zdradza artystka.
Mimo, że uczyła się sama, to chętnie dzieli się swą wiedzą z innymi.
- Postanowiłam wydać e-booki. Dotychczas wydałam dwa, jeden ogólny o pracy z gliną, a drugi o tym, jak personalizować ceramikę. Teraz można powiedzieć, że pomagam innym rękodzielnikom w wejściu w glinę - przyznaje.
"Zawsze chciałam mieć coś swojego, bo zawsze byłam bardzo ambitna"
Edyta Czwojdrak przyznaje, że w wielu z nas drzemie ogromny potencjał.
- Dużo ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że mają zdolności, bo mało osób próbuje cokolwiek kreatywnego robić. Niestety mamy takie czasy, że nie sprzyjają one tworzeniu ręcznie, bo zalewa nas chińszczyzna. Nie próbujemy robić czegoś samemu, bo mamy wszystko na wyciągnięcie ręki - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Przyznaje, że wcześniej w ogóle o glinie nie myślała, szukała siebie w innych branżach, ale to właśnie teraz czuje się spełniona.
- Nie jest to mój pierwszy biznes, wcześniej było trochę prób i błędów. Zawsze chciałam mieć coś swojego, bo byłam bardzo ambitna i chciałam działać na 100%. Teraz czuję, że mam wszystko w swoich rękach. Daje mi to ogrom satysfakcji - opowiada.
Łączy domową pracę z rodziną
Własny biznes - nieważne w jakiej branży - wymaga poświęcenia - zarówno czasu jak i chęci. Jak Edycie udaje się łączyć pracę z życiem rodzinnym?
- Wbrew pozorom praca z domu daje mi możliwość zarządzania czasem. Nie chcę, żeby to wpływało za bardzo na wychowanie naszego dziecka, czy na mój związek małżeński. Dom też trzeba ogarnąć, więc tak sobie tym czasem manewruję, że pracuję zazwyczaj od rana, jak wyprawię dziecko do szkoły, aż do momentu odebrania jej ze szkoły. Do pracowni przychodzę też wieczorem i czasem do nocy pracuję. Jest to męczące, ale jak się pracuje dla siebie z pełną satysfakcją, to jest łatwiej - zapewnia Edyta.
Na kubki z glinianego królestwa trzeba trochę poczekać
Nasza rozmówczyni przyznaje, że 95% jej klientów pochodzi z internetu. Zamówień jest tak dużo, że trudno załapać się na kubek jeszcze w 2025 roku.Edyta prężnie prowadzi swoje social media, które - jak przyznaje - są niezbędne w jej pracy. Czasem zdarza się, że klient zmieni zdanie na temat zamówienia i wówczas powstaje luka na stworzenie czegoś innego. Więcej o Edycie i jej dziełach możecie dowiedzieć się na jej Facebook'owym profilu klikając TUTAJ.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.