Skąd nagła inwazja komarów? Jak zauważa Sebastian Pilichowski, dr biologii prowadzący blog „Żywa Edukacja, ostatnie obfite opady spowodowały, że woda zalega w różnych miejscach. To, w połączeniu z wysoką temperaturą, idealne warunki do rozwoju mikroorganizmów, którymi żywią się owady.
- Przy silnie nagrzanej wodzie tempo wzrostu i rozwoju jest wysokie i szybko dochodzi do przepoczwarczenia i wylotu owadów dorosłych. Te zaś, wiadomo, szukają sposobności do rozrodu. Samice piją krew, samce to „niejadki” lub „weganie” - zauważa Pilichowski.
Jeśli samica opije się krwią dopiero wówczas będzie w stanie składać jaja (doskonałe przystosowanie - brak żywiciela, brak opcji, aby potomstwo się tu wykarmiło).
Sprzyjamy rozwojowi komarów
Dlaczego jest ich tak dużo?
- Co do rozwoju komarów w mieście - mamy tu pewną pętlę zwrotną, którą musiałby wreszcie człowiek powszechnie pojąć. Mianowicie, degradując środowisko, w których żyjemy bezpośrednio - wieś i miasto, sprzyjamy rozwojowi komarów. Następnie oczekujemy oprysków, które nie tylko wybijają komary, ale działają na inne owady, ale i kręgowce - mówi Sebastian Pilichowski.
Dodaje, że martwy komar wcale nie znika. Zje go np. mrówka lub ptak.
- Kto otrzyma wobec tego znowu toksyny użyte do oprysku? I tak piętro po piętrze, aż nasz ptak skumuluje bardzo dużo toksyn - tłumaczy.
Komary oczyszczają wodę
Biolog zwraca też uwagę na pewien paradoks. Jak zaznacza larwy komarów rozwijając się kosztem materii w wodzie, wbudowują ją w siebie - dzięki temu rosną. A zatem opuszczając wodę jako dorosły owad ze skrzydłami, zabierają ją w sobie ze sobą.
- Efekt? Znienawidzony komar oczyszcza wodę. Paradoks? Dzięki nam jest ich tak dużo jednocześnie w mieście i na wsi (zastoiska wody plus zanieczyszczenia plus usunięcie drapieżników), a dzięki nim woda zatrzymana wokół nas oczyszcza się z biogenów... Wbrew pozorom zatem mamy realny wpływ na nasze otoczenie bardziej niż nam się wydaje, a przyroda stale nam to udowadnia - podkreśla.
Kiedy komarów będzie mniej?
Komary przestaną nam przeszkadzać, kiedy się ochłodzi i znikną zastoiska wody (posprzątamy lub wyschną).
- A także, gdy przestaniemy tak zanieczyszczać nasze otoczenie i przede wszystkim sprawimy, aby pozwolić przyrodzie samemu wreszcie regulować to, co zniszczyliśmy w przeszłości - dodaje biolog. - Przyroda to nie tylko człowiek, pies, kot, krowa i mucha. Przyroda to bogaty i skomplikowany system wzajemnych połączeń, w którym człowiek jest jednym z elementów - podkreśla Sebastian Pilichowski.
CZYTAJ TAKŻE: W sobotę plaża na poligonie będzie nieczynna