Na pierwszy rzut oka jego prace wyglądają na interesujące czarno-białe fotografie. Dopiero, gdy im się przyjrzeć, okazuje się, że to bardzo precyzyjne rysunki wykonane za pomocą ołówka i węgla. Ich autorem jest Marcin Dubicki z Miejskiej Górki.
O tym, że warto napisać o zdolnym rysowniku powiadomili redakcję internauci. Dołączone do wiadomości zdjęcia prac robiły wrażenie, więc umówiliśmy się z nim na spotkanie. Choć niewiele wiedzieliśmy o artyście, okazało się, że to sympatyczny, skromny 30-latek. Był zdziwiony tym, że jego pasja może kogoś, oprócz jego znajomych, zainteresować.
- Nigdy nie kształciłem się w tym kierunku. Jestem samoukiem. To moja pasja, chyba od podstawówki. Jeszcze w szkole na lekcjach zawsze coś rysowałem w zeszytach. Potrafiłem tak zapełnić nawet kilkadziesiąt stron od końca. I, gdy nauczycielka brała zeszyt, by sprawdzić zadanie, to zaczynała oglądać go właśnie od końca - opowiada Marcin Dubicki.
Jak mówi, zawsze podziwiał osoby, które potrafią bardzo realistyczne obrazy wykonać samym ołówkiem. Był ciekaw, jak można coś takiego zrobić, więc spróbował swoich sił. (...) Z czasem zaczął rysować coraz więcej. Najpierw było to zaledwie kilkadziesiąt minut dziennie, a teraz potrafi przy sztaludze spędzić nawet kilka godzin.
Wraca z pracy i jak nie ma innych planów - zasiada do rysowania.
Na początku na rysunkach przedstawiał postaci z filmów, czy odwzorowywał ilustracje, które mu się podobały, a teraz już realizuje własne pomysły.
- Namawiano mnie co prawda, żebym się zajął portretami - także w celach zarobkowych, ale nie odpowiadało mi to. To jest moja pasja, a gdybym się nastawił na rysowanie dla pieniędzy, to bym ją zabił - uważa Marcin. - Wtedy pewnie myślałbym o ilości, a nie jakości i pewnie szybko by mi się znudziło. Gdy robię to tylko dla siebie - sprawia mi to ogromną frajdę. Rysuję, co chcę, jak chcę i kiedy chcę. Nikt mi niczego nie narzuca.
Marcin przyznaje też, że rysowanie to znakomity relaks pozwalający odetchnąć od pracy i codzienności. Dlaczego właśnie ołówki, a nie farby, czy kredki?
- Uważam, że za pomocą właściwie jednego koloru można oddać głębię tego, co chce się przekazać - wyjaśnia.
Cały artykuł w aktualnym wydaniu "Życia Rawicza"