reklama

Nie chciał wyrzucać płodów do ścieków?

Opublikowano:
Autor:

Nie chciał wyrzucać płodów do ścieków? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Historia 31-letniej Moniki C. z Rawicza zszokowała całą Polskę. W mieszkaniu kobiety znaleziono trzy słoiki z martwymi płodami ludzkimi. Jeszcze bardziej szokować mogą zeznania jej byłego partnera. Mężczyzna opowiadał jak wygotował i wyjałowił pojemniki. Po czym umieścił w nich płody i zalał spirytusem. Przed śledczymi oznajmił, że zrobił to, bo „nie chciał wyrzucać płodów do ścieków”.

Makabryczne odkrycie, jakiego dokonali policjanci z Rawicza wstrząsnęło całą Polską. Funkcjonariusze w mieszkaniu 31-letniej Moniki C. znaleźli trzy słoiki, w których znajdowały się martwe płody. - Biegli wskazali, że są to płody ludzkie w wieku od 16. do 20. tygodnia. Żaden z tych płodów nie był zdolny do samodzielnego życia. Na tych płodach nie ma śladów aborcji mechanicznej – podkreślała Magdalena Mazur – Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, o czym pisaliśmy na łamach „Gazety Krotoszyńskiej”. Prokuratura zleciła również dodatkowe badania, które wykazać mają czy kobieta brała środki chemiczne, które mogły doprowadzić do poronienia. Wyniki znane będą za kilka tygodni.

Nie chcieli wyrzucać, więc włożyli do słoika?

31-latka, podczas przesłuchania przyznała, że trzykrotnie była w ciąży i poroniła. Wskazała również, że ostatni płód sama umieściła w słoiku, natomiast dwa wcześniejsze zostały zabezpieczone przez jej partnera życiowego. Mężczyzna również został przesłuchany i potwierdził wersję przedstawioną przez Monikę C. - Potwierdził, że to były jej płody, że była w ciąży i że doszło do poronień w domu. Przyznał również, że dwa płody on umieścił w słoikach – wskazuje rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Dlaczego para umieściła martwe dzieci w słojach i z jakich powodów trzymali je w mieszkaniu? Dlaczego nie pochowali ich na cmentarzu? Te pytania zadaje sobie teraz cała Polska. Z zeznań mężczyzny wynika, na co wskazują specjaliści, że kierował nim strach i brak możliwości pochówku. - Nie mógł ich nigdzie pochować, a nie miał odwagi i nie uważał, że należałoby płody wyrzucić, czy cokolwiek innego z nimi zrobić – przytacza Magdalena Mazur – Prus.

Płód poroniony w szpitalu można pochować

Gdyby Monika C. wezwała pogotowie i poroniła w szpitalu, to problemu z pochówkiem płodu by nie było. - Zgodnie z procedurą, która u nas obowiązuje, materiał biologiczny jest wysyłany do badania histopatologicznego i po potwierdzeniu ciąży szpital wystawia odpowiednią dokumentację – wyjaśnia Ilona Kubiak, rzecznik prasowy rawickiego szpitala. Podobna sytuacja jest w krotoszyńskiej lecznicy, gdzie również – bez względu na wiek płodu – można uzyskać akt urodzenia dziecka martwego, który jest podstawą do wydania aktu zgonu i zorganizowania pogrzebu. - Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia w sprawie postępowania ze zwłokami i szczątkami ludzkimi, za zwłoki uważa się ciała osób zmarłych i dzieci martwo urodzonych bez względu na czas trwania ciąży – mówi Paweł Jakubek, dyrektor SP ZOZ w Krotoszynie. I dodaje, że to, co dalej stanie się z poronionym płodem zależy od rodziców. - W sytuacji, kiedy osoba uprawniona wyraża wolę pochowania płodu po poronieniu, zostaje on przekazany do pomieszczenia „Pro Morte”, skąd płód odbiera firma pogrzebowa. (…) Jeżeli rezygnuje z pochowania płodu po dokonanym poronieniu, musi wyrazić swoją wolę pisemnym oświadczeniem. Wówczas postępowanie przebiega tak jak z innymi szczątkami ludzkimi – płód podlega spopieleniu.

Kiedy poronienie następuje poza lecznicą

Sytuacja nie jest tak przejrzysta w momencie, gdy poronienie nastąpiło poza placówką medyczną. - Jeśli nie ma materiału biologicznego, to trudno w tej sytuacji cokolwiek określić. Wtedy nie mamy pewności, czy była ciąża, czy nie. Jeśli pacjentka trafi do szpitala i uda nam się uzyskać materiał biologiczny, który zostanie poddany badaniu i potwierdzi ciążę, to wtedy można wydać dokumentację – mówi rzecznik szpitala w Rawiczu. Przyznaje jednocześnie, że nie wie, co by się stało, gdyby Monika C. przyjechała do szpitala, przywożąc ze sobą płody. - Trudno jest mi stwierdzić jak by to wyglądało. Nie można tutaj kategorycznie powiedzieć „tak” albo „nie”, bo do każdej sprawy podchodzimy indywidualnie.

Zdaje się, że sprawa postępowania z płodem poronionym w domu nie jest prosta również dla resortu zdrowia. - Musimy ściągnąć informacje z departamentu, ponieważ nikt wcześniej o to nie pytał – przyznaje przedstawicielka biura prasowego. I prosi o wysłanie pytań mailem. Niestety, do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi, dlatego do sprawy wrócimy.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE