BOJANOWO. Edyta Stawińska z Golinki jest mamą 8,5-letniego Cezarego, ale wychowuje łącznie piątkę dzieci. Pozostała czwórka to jej rodzeństwo, którym zajęła się po śmierci mamy. Miała wtedy zaledwie 25 lat.
Spotykamy się w ich domu, pełnym rodzinnych zdjęć, pamiątek, panuje w nim ciepła, przyjemna atmosfera. - Mam na imię Czarek, a to są moi wujkowie - przedstawia rodzinę kilkuletni chłopiec wskazując siedzących na kanapie chłopców - niewiele starszych od niego. Jeden z nich jest starszy o pół roku, kolejny o 2,5 roku, trzeci ma 13 lat. Chłopcy przytakują i śmieją się, że faktycznie są wujkami. Chodzą ze swoim siostrzeńcem razem do szkoły.
Edyta Stawińska swoją rodzinę założyła w wieku niespełna 22 lat. Wtedy właśnie na świat przyszedł jej syn - Cezary. Gdy miał 2 lata, zamieszkała z partnerem i wyprowadziła się z mieszkania, które zajmowała z rodzicami i ośmiorgiem rodzeństwa. Niestety, niespełna 1,5 roku później umarła jej mama. - Miała zaledwie 47 lat i dużo planów. Zachorowała na nowotwór i choroba postępowała bardzo szybko. To był styczeń 2015 roku - wspomina mieszkanka Golinki. Przyznaje, że decyzję o tym, iż po śmierci mamy to ona zajmie się czwórką młodszego rodzeństwa, podjęła niemal od razu. - Było to dla mnie najzupełniej naturalne - podkreśla. Dodaje, że taką też obietnicę złożyła mamie zanim ta odeszła.
Cały materiał o pani Edycie i jej rodzinie znajdziecie w najnowszym wydaniu "Życia Rawicza". Teraz do kupienia także on-line. SZCZEGÓŁY TUTAJ