reklama
reklama

Od trzydziestu lat pasjonuje się muzyką, grał w rawickich klubach. Jak kiedyś imprezowano? - rozmowa z Waldemarem Kaczmarkiem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: archiwum Waldemara Kaczmarka

Od trzydziestu lat pasjonuje się muzyką, grał w rawickich klubach. Jak kiedyś imprezowano? - rozmowa z Waldemarem Kaczmarkiem - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
3
zdjęć

foto archiwum Waldemara Kaczmarka

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości Sfinks, Labirynt, Shrek, Relaks, Jama, Laguna czy Staromiejska - do takich miejsc na przełomie XX i XXI wieku chodzili rawiczanie, by w rozrywkowy sposób spędzić weekend. To były kultowe miejscówki. W jednym z tych klubów grał pochodzący z Miejskiej Górki Waldemar Kaczmarek, znany pod pseudonimem artystycznym DJ INOX. W tym roku obchodzi trzydziestolecie swojej muzycznej pasji.
reklama

Na scenie klubowej od ponad 30 lat. Wielki miłośnik wszelkich odmian muzyki klubowej. Jest kolekcjonerem winyli. Ma ich wiele tysięcy i każdego tygodnia gromadzi kolejne kilkadziesiąt. W winylach ceni sobie jakość dźwięku i możliwość „czucia nagrania”. Od kilku lat członek FTB DJ Team, dzięki czemu zwiedził prawie wszystkie kluby w Polsce. Zawsze przyjmowany z entuzjazmem, bo też wiele zaangażowania wkłada w każdy set. Preferuje muzykę house - prezentuje różne jej odmiany funky, disco, progressive - ale też potrafi zagrać bardziej energetycznie. Wciąż głodny nowych brzmień, jest na bieżąco z nowinkami electro-house, hardhouse, a nawet techno - właśnie tak w skrócie wygląda muzyczna biografia DJ INOX, a właściwie Waldemara Kaczmarka.

Jak wyglądały początki pochodzącego z Miejskiej Górki DJ-a?

Pasja do muzyki nie bierze się znikąd, zawsze potrzebny jest bodziec, który spowoduje, że zaczyna się to czuć. Jak to wyglądało w przypadku INOX-a?

- Niektórzy mówią, że wyssane z mlekiem mamy. Tak naprawdę, po komunii dostałem magnetofon, wtedy królowała muzyka Italo Disco. Podsłuchiwałem ją, ale nie myślałem, że będę komuś to puszczał. Tymczasem w szkole podstawowej zamontowano radiowęzeł, czyli głośniki na korytarzach, przez które można było nadawać komunikaty, ale też puszczać muzykę. Szukano osoby do jego obsługi. Zgłosiłem się, bo miałem kasety i mogłem puszczać piosenki. Zgłosiłem się też do prowadzenia dyskoteki szkolnej i to był moment przełomowy, choć wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że będę kiedyś z tego żył. Bawiłem się muzyką, lubiłem puszczać ludziom piosenki, a jak można jeszcze było to połączyć, bo był sprzęt, czyli stworzyć z dwóch piosenek trzecią, to w ogóle była frajda niesamowita - opowiada Kaczmarek. 

Na "profesjonalną" drogę wszedł, zdobywając w 1993 roku zaświadczenie amatorskiej weryfikacji prezentera dyskotek - w tamtych czasach było obowiązkowe dla wszystkich, którzy myśleli o karierze DJ-a. Jak wyglądała taka weryfikacja?

- Należało zagrać 20-minutowy blok, w którym musiało się pojawić minimum pięć albo sześć piosenek i trzeba było powiedzieć coś przez mikrofon. Wcześniej była część teoretyczna, czyli losowało się trzy krótkie pytanka - jedno było związane z techniką czyli samym podłączeniem sprzętu, drugie było związane z historią muzyki, a trzecie z osobowością, bo DJ to osoba kreatywna. W jury zasiadał wtedy Bogdan Fabiański z "Radia dla Ciebie", ikona wśród prezenterów ( jego audycje nagrywało się na kasety) i nasi leszczyńscy prezenterzy z doświadczeniem. Dostałem weryfikację bezterminowo. Miałem 15 lat.

Po weryfikacji Waldemar Kaczmarek wstąpił do kółka prezenterów dyskotek działającego przy Domu Kultury w Miejskiej Górce. Swoją obecnością zdziwił prowadzącego. 

- Pierwsze pytanie, jakie padło ze strony osoby, która zarządzała kółkiem, brzmiało: "Chłopcze, ale ty masz 15 lat, dyskoteki są dla dorosłych. Czy mama ciebie puści?" Odpowiedziałem, że mama mnie nie musi puścić, bo będę grał od 19:00 do 20:00, ze mną będzie brat i o 20:00 będę szedł do domu. On na mnie spojrzał i mówi: "Ale jak?", a ja mówię: "Normalnie, będę wprowadzającym na imprezę, dopóki nie będę miał wieku i mnie nie wpuścicie". Faktycznie, tak się stało.

Swoją pierwszą "pełną" imprezę zagrał w Sylwestra z 1993 na 1994 rok. Odbył się on w Miejskiej Górce.

Waldemar Kaczmarek na swojej pierwszej imprezie

- Jeden z kolegów zaniemógł. Ktoś musiał zagrać Sylwestra, padło na mnie. Grałem pod opieką dwóch moich braci. To był moment, w którym pasja zaczęła przekształcać się w zawód.

Kiedyś Dj-ów uważało się za zwykłych "puszczaczy". Dominowały wówczas zespoły, choć - jak sam Kaczmarek przyznaje - zdarzało się, że ludzie woleli muzykę serwowaną przez DJ-a. 

- Lata 1995 - 2000 to były czasy, w których królowały zespoły muzyczne. DJ-a nie poważano jako muzyka. To był puszczacz - ludzie nas tak nazywali. Pamiętam, jak pojechałem grać do Gostynia, w przerwach mędzy muzyką serwowaną przez bardzo popularny zespół. Wyobraźcie sobie - zespół gra 30-minutowy blok, ja wchodzę na 15 minut, tylko w czasie, kiedy oni mają przerwę. W końcu ludzie poprosili, żeby zespół już nie wchodził - oni grali 10 -15 minut, trzy kawałki, a ja grałem po 45 minut.

Rawicka scena klubowa

W Rawiczu przez pewien czas działało bardzo dużo klubów. Jednym z największych i najpopularniejszych był Sfinks. Mieścił się w budynku, w którym obecnie działa market Dino w Sarnowie, przy drodze krajowej numer 36. Do Sfinksa zjeżdżały tłumy ludzi - nie tylko z okolic, ale także z różnych stron kraju. Przez pewien czas Sfinks był uważany za jeden z najlepszych klubów w Polsce. Inox także miał okazję zagrać w Sfinksie. Jak wspomina ten czas?

-  Rawickie podwórko - bardzo duże kluby, między innymi Sfinks. Ludzie, jak sobie upodobali jakąś piosenkę, a nie mogli jej nigdzie dostać, to podchodzili do mnie i dawali pieniądze, żebym tę ich piosenkę zagrał. Miałem w Rawiczu taki weekend, że nie odebrałem wypłaty. Za granie była tak mała gaża, że za piosenki na życzenie zarabiałem trzy razy tyle i szedłem od razu kupić nowe płyty. Rawicz bardzo mile więc wspominam. Kreowało się wtedy trendy. Imprezy w piątki były do 3:00 rano, ale ludzie tak chcieli się bawić, że zapraszali mnie po skończonej imprezie do domu, żebym zagrał dla kilku osób. Kiedyś poszliśmy do mieszkania w bloku. Po godzinie przyjechała policja i skończyło się mandatem.

Kiedyś pseudonimem artystycznym, którego używał Inox był DJ Czopka. Na zdjęciu poniżej podczas majówkowej imprezy w Jutrosinie. 

Zdarzyło mu się działać z prawdziwymi gwiazdami

Jaka była największa gwiazda, z którą pracował Waldemar Kaczmarek?

- Numer jeden to DJ Tiesto. W 2004 roku udało się go sprowadzić do klubu Relax, w którym rezydowałem. Odpowiednio wcześniej zadzwonił jego manager, który był Rosjaninem, z informacją, że Tiesto chce konsoletę w pokoju, w którym oczekuje na swój występ. Mówimy, że "dobrze, okej, nie ma sprawy". W  dniu występu DJ Tiesto wchodzi do pokoju, a tam catering, kanapa i konsoleta didżejska, najnowsze odtwarzacze, a on mówi: "Nie, my się nie zrozumieliśmy, ja nie chcę konsolety dla DJ, nie będę ćwiczył grania. Chcę konsoletę PlayStation, bo jestem 60 dni w trasie, codziennie gram w innym państwie, chciałbym sobie w piłkarzyki pograć". Z Rawicza ściągałem PlayStation. DJ Tiesto grał w Fifę 11. Podpisał się nawet na PlayStation. Nasz kolega Vnalogic ma je do dzisiaj. Tej nocy załatwiliśmy mu PlayStation, ale nie miałem do tego telewizora, więc poszedłem do hotelu obok i zapytałem: "Czy pani mi wypożyczy za pieniądze telewizor". Ona odpowiedziała, że nie ma opcji. Ja mówię: "a ile kosztuje doba i, czy ma pani pokój wolny?" Ona odpowiedziała, że ma, doba kosztuje tyle i tyle. Zapłaciłem za dobę, wszedłem do tego pokoju, zabrałem telewizor, poszedłem do Tiesto, podłączyłem mu PlayStation, zagrał, odniosłem telewizor, a pani mówi : "Co pan robi?". Chciała nawet wezwać policję, że ja okradam pokój hotelowy. No ale skąd o 1:00 w nocy miałem wziąć telewizor dla DJ-a?

Wielkie wydarzenie na trzydziestolecie

Waldemar Kaczmarek występuje od trzydziestu lat. Już wkrótce zorganizuje wydarzenie, jakiego w naszym regionie jeszcze nie było. Zaplanował wspólny koncert z orkiestrą dętą. Wydarzenie odbędzie się w Miejskim Ośrodku Kultury w Lesznie. Artystę zapytaliśmy, czego możemy spodziewać się po tym koncercie. 

- Pod względem muzycznym to będzie armagedon. Kultowe piosenki, największe przeboje światowej sławy artystów - Aviciego, Eurythimcs, Depeche Mode - opracowane na orkiestrę dętą. Będzie dużo energii, bo w instrumentach dętych jest energia. Do tego wokaliści na żywo, każdy interpretujący te największe przeboje według własnego uznania. Wiadomo, artysta stworzył piosenki, miał określoną wizję, ale ten, kto ją później śpiewa ma inną barwę głosu, inną intonację, inną specyfikację. Poza tym, za orkiestrą będzie duży ekran LED, w którym trochę mojej historii - z 30 lat - będzie w teledyskach, w materiałach wideo, no i dużo oprawy pirotechnicznej, żeby uczestnicy wydarzenia wiedzieli, że przyszli na koncert. Nie będzie siedzenia w garniturach, w krawatach, to jest impreza z muzyką elektroniczną i do tego z orkiestrą. Nie wyobrażam sobie, że ludzie siedzą przy bitach - 120 uderzeń na minutę. Zapraszam serdecznie na koncert stojąco-taneczny, tak to nazwijmy - opowiada DJ INOX.

Oprócz orkiestry dętej, na scenie zaprezentują się, m.in. Nick Sincler, Kasia Dereń, Lexxus, Dansax czy Justine Berg.Wydarzenie zaplanowano na najbliższy piątek (10.11.2023). Koncert rozpoczynie się o 20:00. Więcej szczegółów oraz bilety można znaleźć na stronie wydarzenia.

Na naszym portalu pojawi się relacja zdjęciowa z koncertu, a dalsza część rozmowy z Waldemarem Kaczmarkiem, w kolejnym artykule. Opowie on w nim, m.in. o swojej obecnej działalności oraz przekaże radę dla osób, zaczynających swoją muzyczną drogę.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama