reklama
reklama

Po kolizji pod Zaorlem walczył o dobre imię. Wygrał w sądzie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Na długo w pamięci Mariusza Białka zapadnie 7 października 2019 roku. Brał wtedy udział w kolizji na trasie Zaorle - Góry Zaorlińskie. Policjanci uznali go winnym spowodowania tego zdarzenia i zatrzymali mu prawo jazdy. Mężczyzna nie zgadzał się z ustaleniami funkcjonariuszy. Sprawą zajął się sąd.
reklama

Dochodziła godzina 14.00. Służby otrzymały zgłoszenie o wypadku na zakręcie drogi łączącej Zaorle z Górami Zaorlińskimi. Autobusem jechał 71-letni rawiczanin. Przewoził 34 dzieci z pobliskiego przedszkola i Szkoły Podstawowej w Pakosławiu. Volkswagenem passatem, z kolei, jechał 30-letni mieszkaniec gminy Krobia - Mariusz Białek. Auta zderzyły się.

Obrażeń nie doznały dzieci ani kierowca autobusu. Jedyną osobą, która wymagała pomocy, był kierowca osobówki, który zasłabł. Mężczyzna został zabrany do szpitala. Mariusz Białek - jak mówi - nie został przesłuchany bezpośrednio po zdarzeniu, bo trafił do szpitala.

Ustalenia policji

Okoliczności były badane przez rawickich policjantów. Jeszcze w październiku 2019 roku pojawiły się ich wstępne ustalenia.

30-latek kierujący samochodem osobowym nie dostosował prędkości do panujących na drodze warunków i doprowadził do zderzenia z prawidłowo jadącym autobusem. Tym samym, stworzył zagrożenie w ruchu drogowym, za co odpowie przed sądem - relacjonował wówczas asp. sztab. Tomasz Duszak z Komendy Powiatowej Policji w Rawiczu.

Dodał, że mężczyzna był trzeźwy, podobnie jak kierowca autobusu. Mieszkańcowi gminy Krobia zatrzymano również prawo jazdy.

Wyrok sądu 

Sprawa toczyła się przez ponad półtora roku w Sądzie Rejonowym w Rawiczu. W toku postępowania wyłoniły się różne wersje zdarzenia. Kierowca autobusu miał twierdzić, że Mariusz Białek jechał z dużą prędkością, nie skręcił w prawo na łuku, a pojechał prosto, uderzając w bok pojazdu. Mieszkaniec powiatu gostyńskiego twierdził natomiast, że zauważył jadący autobus, dojeżdżając do łuku. Choć chciał uniknąć zdarzenia i, choć odbił w prawo, to zaczepił o autobus.

Nie były tam powycinane drzewa, po mojej prawej stronie. Nie miałem pola ucieczki, choć byłem przy krawędzi jezdni - twierdzi Mariusz Białek.

W sprawie powołano biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Sporządził pisemną opinię. Potwierdził, że autobus, pokonując łuk drogi, wjechał na pas ruchu auta osobowego. Biegły ustalił również prędkość, z którą miał poruszać się kierowca volkswagena - na ponad 50 km/h w miejscu, w którym obowiązuje „czterdziestka”. 

Wyrok zapadł w czerwcu 2021 roku. W pierwszej instancji sąd uznał, że Mariusz Białek jest winny popełnienia zarzucanego mu wykroczenia - niezachowania należytej ostrożności i spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Jednocześnie, obwinionemu wymierzył karę grzywny w wysokości 1.000 zł i zasądził od niego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe na kwotę ponad 3 tys. zł. 

Otrzymałem wyrok, z którego wynikało, że jestem winny. Nie zgadzałem się z nim - mówi Mariusz Białek. Do Sądu Okręgowego w Poznaniu jego obrońca wniósł apelację.

Apelacja 

Sąd okręgowy, rozpoznając odwołanie uznał, że: „wbrew stanowisku Sądu I instancji opinia biegłego nie rozwiała występujących w sprawie wątpliwości, co do przebiegu kolizji i okazała się niewystarczająca, by przyjąć niekorzystną dla obwinionego wersję - tj. że mógł on uniknąć zderzenia poruszając się z dozwoloną prędkością” - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Na marginecie, sąd okręgowy wskazał również na budzący wątpliwości sposób zabezpieczenia dowodów. „Rodzi to ryzyko, że nierzetelność w tym zakresie mogła mieć przełożenie na cały tok postępowania” - czytamy w uzasadnieniu wyroku, który zapadł 13 października 2021 r. Mieszkaniec powiatu gostyńskiego został uniewinniony od popełnienia zarzucanego mu wykroczenia. 

O komentarz poprosiliśmy asp. sztab. Beatę Jarczewską, oficera prasowego Komendy Powiatowej Policji w Rawiczu.

Decyzję o wyroku podejmuje sąd. Jako policjanci, z wyrokiem sądu nie dyskutujemy - podkreśla asp. sztab. Beata Jarczewska. - Początkowo tę sprawę rozpatrywaliśmy pod kątem wypadku. Według nas, zgromadzony materiał dowodowy był w pełni zabezpieczony. Zostali przesłuchani świadkowie, przeprowadzono oględziny, a także sporządzono szkic i wykonane zostały zdjęcia. Jeżeli materiał budził jakiekolwiek wątpliwości i sąd apelacyjny uznał, że nie jest wystarczający, to rozstrzygnięcia w takich sytuacjach zapadają na korzyść obwinionego - podsumowuje policjantka.

Żal do policji

Wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu jest od kilku miesięcy prawomocny.

Uważam, że policjanci nie zachowali się profesjonalnie. Mam do nich żal - przyznaje Mariusz Białek i dodaje: - Nie przesłuchali mnie policjanci w Rawiczu. Przesłuchanie odbyło się na posterunku w Krobi. Przerzucili też winę na mnie - uważa.

Odzyskał prawo jazdy

W międzyczasie - jak relacjonuje mieszkaniec gminy Krobia - toczyło się osobne postępowanie w sprawie odzyskania przez niego prawa jazdy. Było ono ważne dla mężczyzny, gdyż prowadzi firmę.

Prawo jazdy odzyskałem po dwóch czy trzech miesiącach w rawickim sądzie. Mimo tego - przez ponad rok - w rejestrze policyjnym widniało, że mam je zatrzymane. „Odblokowała” mi je ostatecznie komenda w Gostyniu, choć wcześniej Rawicz mnie wysyłał do Ewidencji Kierowców w Warszawie - twierdzi Mariusz Białek.

Mężczyzna udał się do rawickiej komendy w celu usunięcia informacji o skazaniu przez sąd pierwszej instacji. Zabrał ze sobą wyrok sądu w Poznaniu, z którego wynika, że został uniewinniony. Ostatecznie ta informacja trafiła do policyjnego systemu. 

Chciałem jedynie „oczyścić” swoje nazwisko. Za długo to wszystko trwało - puentuje wielomiesięczną "batalię" Mariusz Białek.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama