Rolnik z Karolinek chce wybudować na terenie swojego gospodarstwa chlewnię na 1.000 tuczników.
Przeciwko tej inwestycji protestuje część mieszkańców, twierdząc, że budynek zaprojektowano zbyt blisko domów. „Żyjemy w XXI wieku, a nasze życie uzależnione jest od smrodu wydostającego się z chlewni. Smród wchodzi przez okna i klatki wentylacyjne. Życie staje się gehenną w takim sąsiedztwie” - przekonują w piśmie skierowanym do burmistrza. - Wioska jest po to, żeby na wiosce się robiło. (...) Gdzie ci rolnicy mają iść, w kosmos? - odpowiada inwestor.
W związku z protestami, burmistrz Karol Skrzypczak, przed wydaniem decyzji środowiskowej, zezwalającej na budowę chlewni, zarządził rozprawę administracyjną, otwartą dla społeczeństwa. Pojawił się na niej inwestor z projektantem oraz kilkoro mieszkańców protestujących przeciwko budowie chlewni. (kp)
Jak przebiegało spotkanie? Szczegóły w najbliższym wydaniu "Życia".