Jako kilkunastoletnia dziewczynka wraz z rodzicami i trojgiem rodzeństwa została wywieziona do Niemiec. Do końca wojny pracowała u jednej z tamtejszych rodzin. - Miałam ogromne szczęście, bo do domu wróciliśmy wszyscy - cali i zdrowi - zaznacza Henryka Świerzewska, 87-letnia mieszkanka Grąbkowa.
Seniorka zdecydowała się spisać swoje przeżycia, a opowieść ta została nagrodzona w konkursie historycznym zorganizowanym przez "Życie Rawicza" i Muzeum Ziemi Rawickiej.
- To był listopad 1940 roku. Miałam wtedy 12 lat, a moje siostry Halina i Maria - 13 i 10, a najmłodszy brat Zdzisław zaledwie 4 - rozpoczyna swoją opowieść mieszkanka Henryka Świerzewska (wówczas Ciesielska). - Pewnej nocy, koło północy, do naszego domu przyszła niemiecka policja. Kazano im się ubrać i zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Każdy z nas miał taki tobołek, a dzięki temu, że ktoś wcześniej uprzedził mojego ojca o możliwości wysiedlenia, mama przygotowała zapasy jedzenia na drogę - chleb i masło - opowiada.
Jak potoczyły się dalsze jej losy? Czytaj aktualne wydanie "Życia Rawicza"