Zbigniew Zawada - nowy nauczyciel weterynarii w bojanowskim zespole szkół - zamierza uczyć nie tylko teorii, ale przede wszystkim praktyki. Do placówki sprowadził - to nie żart - węże, żółwie, pająki, króliki, kozę, osła, a nawet lamę. To na razie mini zoo zamierza powiększyć.
Wykształcony archezoolog Zbigniew Zawada jest rawiczaninem, ale bojanowską szkołę do niedawna znał tylko z opowiadań znajomych i krewnych. Przez długi czas pracował we Wrocławiu i w Zielonej Górze. Najpierw skończył studia biologiczne i zajmował się współczesnymi rybami kopalnymi.
- Miałem wtedy wielkie szczęście, bo poznałem nieżyjącą już profesor Annę Jerzmańską, która była światowej sławy paleontologiem i ona sporo rzeczy mnie nauczyła i mi uświadomiła. Zacząłem więcej interesować się innymi zwierzętami. Udało mi się dostać na weterynarię na akademię rolniczą. Zająłem się tam anatomią zwierząt domowych i egzotycznych – opowiada Zbigniew Zawada, obecnie nauczyciel w Zespole Szkół Przyrodniczo-Technicznych w Bojanowie. Właśnie z anatomii zwierząt zrobił doktorat. Otrzymał ofertę pracy na uniwersytecie w Zielonej Górze, na wydziale nauk biologicznych. - Zapowiadało się pięknie i ładnie, bo miał tam powstać jeden z najlepszych wydziałów w kierunku zoologii. Miałem tam założyć pracownię hodowlaną, żeby studenci - oprócz teorii - mieli też praktykę - opowiada nauczyciel, Jak mówi, dzięki tej pracowni uczelnia otrzymała dwa granty finansowe - na utworzenie mini zoo oraz na muzeum anatomii zwierząt dla dzieci, ale bardzo go te projekty rozczarowały, bo zamiast żywych zwierząt, pieniądze przeznaczono ostatecznie na plastikowe eksponaty. - Uznałem, że już najwyższy czas, żeby opuścić ten „las” - przyznaje Zawada.
Przede wszystkim praktyka
W bojanowskiej szkole rozpoczął pracę jako nauczyciel na kierunku weterynaryjnym. Sam przyznaje, że dano mu dużą swobodę działania, żeby edukacja uczniów była jak najbardziej atrakcyjna i oczywiście skuteczna. Dlatego, między innymi w szkole pojawiają się żywe zwierzęta. Zaczęło się od jednego węża, a w planie jest trzymanie na terenie zespołu kilkudziesięciu różnych gatunków.
- Ktoś, kto chce w przyszłości być weterynarzem musi wcześniej nauczyć się obcowania ze zwierzętami, ich hodowli. Dlaczego zwierzęta egzotyczne między innymi? Jest sporo weterynarzy, którzy doskonale znają krowy, czy konie, a specjalistów od egzotyki jest mało – wyjaśnia Zbigniew Zawada. Przyznaje, że na początku uczniowie mieli obawy co do kontaktów z wężami. Obecnie – jak mówi - wężami (bo jest ich już więcej) interesują się wszyscy uczniowie, a nie tylko ci z kierunku weterynaryjnego. - To ma być miejsce, w którym oni mogą praktycznie jak najwięcej doświadczyć. Co innego widzieć tylko w książce, a co innego mieć kontakt z prawdziwym zwierzęciem, które się rusza, odzywa, nie zawsze chce współpracować – przekonuje Zawada.
Chce uprawiać rośliny i uczyć anatomii
Nauczyciel ma w planie także uruchomienie w Bojanowie kierunku zielarskiego, który - jego zdaniem - będzie jednym z najprężniej rozwijających się w przyszłości trendem. - Zaczynamy coraz bardziej doceniać rośliny, zaczynamy podawać zwierzętom zioła zamiast antybiotyków. Zaczynamy używać coraz więcej roślin w naszym życiu codziennym. Mam tu świetną osobę, która bardzo dużo wie o roślinkach. Jest to Beata Nowak i ona chyba długo czekała na taką współpracę - wyjaśnia Zawada. Dowodem pierwszych działań w tym kierunku jest powstający na terenie szkoły ogród. Wiele roślin i krzewów pozyskano - za zgodą władz gminy - z likwidowanych ogrodów działkowych. - Nie chciałbym opierać tego kierunku na bananach, cytrynach, ale na roślinach, które w Polsce są, mało chorują, a które mogą być wykorzystane w kuchni, w medycynie. My ciągle o nich mało wiemy - przekonuje biolog. Dodaje, że oprócz ogrodu na terenie szkoły, wraz z uczniami będzie prowadził uprawy na terenie tych działek, które nadal funkcjonują. Chce też reaktywować prace nad śliwką bojanówką, która właściwie zanika. Przy uprawie roślin zamierza skorzystać z nowej technologii - chociażby do sterowania fotosyntezą. Zbigniew Zawada snuje też kolejne plany. Mówi, że można byłoby utworzyć liceum o profilu biologicznym z rozszerzonym językiem angielskim. To z myślą o tych uczniach, którzy w przyszłości planują studiować medycynę, stomatologię i weterynarię.
Edukacja nie tylko dla uczniów
Oprócz węży (boa dusiciel, pyton królewski, tajpan australijski) w szkole są też pająki, żółwie, ryby, króliki, koza Gosia, osioł Paproch, lama Łatka i urocze lotopałanki (jedne z najmniejszych torbaczy). Wszystkie mają pełnić role edukacyjne. - W naszej hodowli chociażby osiołek jako substytut konia jest zwierzątkiem edukacyjnym i pomoże uczniom technikum weterynaryjnego w nauce - wyjaśnia Zawada, który docelowo planuje sprowadzić do szkoły około 80 gatunków (między innymi warany, legwana, skorpiony). W przyszłości jest nawet zorganizowanie wybiegu... dla lemurów, a może i utworzenie muzeum anatomii zwierząt z prywatnymi zbiorami Zawady, który jest także biegłym sądowym w tym zakresie i jedynym w Polsce rekonstruktorem szkieletów wielorybów. Nauczyciel zaznacza, że większość zwierząt podarowali mu znajomi. Spełnione zostały wszystkie niezbędne formalności. Zwierzęta są na rozrachunku samego Zbigniewa Zawady, a szkoła ma je po prostu w depozycie i - zgodnie z obowiązującymi przepisami - prowadzi punkt hodowlany. Zbigniew Zawada nie zamierza trzymać zwierząt i różnych ciekawych eksponatów tylko do dyspozycji uczniów, ale planuje zorganizować warsztaty przyrodnicze dla wszystkich zainteresowanych oraz otworzyć pracownie dla najmłodszych mieszkańców Bojanowa i okolic. - Zaprosimy też rodziny, które przymierzają się do zakupu zwierzątka, by przekonali się na czym polega opieka nad nim i jaka to jest odpowiedzialność – zaznacza nauczyciel.