Część członków zarządu "Naszego Domu" dystansuje się od działań kolegów. O rozłamie w stowarzyszeniu mówiło się nieoficjalnie już od dawna. Niejeden mieszkaniec gmin Krobia czy Miejska Górka, zainteresowany sprawą protestów przeciwko odwiertom i ewentualnej budowie kopalni, zwrócił uwagę, że to Mirosław Waluś na spotkaniu na Świętej Górze wypowiadał się w imieniu Stowarzyszenia, a właściwie tej „krobskiej frakcji”. Ostatnio przygotowano dwie duże manifestacje - w Lesznie i Krobi. Przy czym, w Lesznie ani słowem nie wspomniano o tym, że za tydzień podobny protest odbędzie się w stolicy Biskupizny (na zdjęciu). I odwrotnie - na proteście w Krobi nie pojawiły się ani przewodnicząca Sylwia Maćkowiak, ani jej zastępca Jolanta Janowicz. Zabrakło też większości innych członków zarządu organizacji. A przecież to „Nasz Dom” był współorganizatorem akcji. - To, że coś robią, nie znaczy, że mogą podpisywać się, jako stowarzyszenie „Nasz Dom”.Tym bardziej, że nie ma żadnego porozumienia z resztą zarządu, w którym jest 13 osób - tłumaczy Sylwia Maćkowiak. (AgFa)
\r\nDlaczego przewodnicząca nie pojawiła się na proteście w Krobi? Czy informacje o konflikcie w stowarzyszeniu potwierdza Mirosław Waluś? Więcej na ten temat we wtorkowym wydaniu \"Życia\".