Obowiązek szczepień ochronnych dzieci i młodzieży w Polsce wynika z ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz rozporządzenia ministra zdrowia. Pierwsze szczepienia wykonuje się jeszcze w szpitalu, w pierwszej dobie życia dziecka, a kolejne już w przychodni podstawowej opieki zdrowotnej. Wszystkie podane dawki są odnotowywane w indywidualnych kartach szczepień.
Na początku roku Główny Inspektor Sanitarny zapowiedział kontrolę tych dokumentów w celu ustalenia rzeczywistego stanu szczepień wśród najmłodszych. Teraz inspektorzy rawickiego Sanepidu odwiedzają publiczne i prywatne poradnie, a także przychodnie, by przejrzeć indywidualną dokumentację medyczną dzieci i młodzieży do ukończenia 18. roku życia.
13.000 kart szczepień do kontroli
Grażyna Marczyńska, dyrektor PSSE w Rawiczu, informuje, że w skali kraju kontrola obejmie około 7,5 mln dzieci i młodzieży, w blisko 10.000 punktach szczepień. Natomiast w powiecie rawickim kontrola kart szczepień dotyczyć będzie ok. 13.000 młodych obywateli.Dyrektor PSSE w Rawiczu wyjaśnia, że przychodnie są zawiadamiane o zamiarze przeprowadzenia takiej kontroli. Sprawdzanie, ile dzieci w poszczególnych rocznikach zostało zaszczepionych przeciwko chorobom z obowiązkowego kalendarza szczepień, przebiega zgodnie z harmonogramem.
- Realizacja kontroli jest pierwszym etapem programu mającego między innymi na celu cyfryzację kart szczepień obowiązkowych. Obecny system kontroli szczepień opiera się na dokumentacji papierowej prowadzonej w poradniach i zgłoszeniach lekarzy nadzorujących realizację obowiązkowych szczepień w kraju - wskazuje.
W związku z tym, jak podkreśla Grażyna Marczyńska, nie jest to kontrola dzieci ani ich rodziców.
- Nasze działania nie są nastawione na represję, ale są pewnego rodzaju "spisem z natury" - wyjaśnia.
Mają swoje powody, aby unikać szczepień
Dr Paweł Grzesiowski, główny inspektor sanitarny w Polsce, zapowiadając kontrole, przyznał, że spodziewa się, iż analiza kart ujawni trzy grupy niezaszczepionych dzieci. Według GIS około 5 % to maluchy, które zniknęły z systemu i nie wiadomo czy zostały zaszczepione. Kolejną grupę stanowią dzieci, które nie mogły otrzymać szczepień z powodów zdrowotnych. Najliczniejszą grupą są jednak dzieci, których rodzice świadomie zrezygnowali z obowiązkowych dawek.Barbara Bogacka-Gancarczyk, pediatra i właścicielka przychodni w Miejskiej Górce, przyznaje, że w mniejszych miejscowościach, gdzie wszyscy pacjenci są znani z imienia i nazwiska oraz wiadomo u kogo urodziły się dzieci trudniej jest „zniknąć” z systemu.
- Inaczej jest w dużym mieście, gdzie pacjent jest tak naprawdę anonimowy - zauważa.
Przyznaje, że mimo wszystko, nawet w mniejszych środowiskach są ludzie, którzy z jakiegoś powodu nie szczepią dzieci.
- Mamy grupę rodziców, którzy nie szczepią dzieci. Zdarzają się nawet przypadki, że rodzice, na nasze pisemne wezwania do stawienia się na szczepienie z dzieckiem, żądają od nas, żeby usunąć ich z rejestru pacjentów - obrazuje lekarka.
Właścicielka przychodni opowiada, że rodzice przynoszą także od fizjoterapeutów, naturopatów czy od samozwańczych neurologów dziecięcych karty kwalifikacyjne do szczepienia, którymi tak naprawdę nie mogą się posługiwać.
- Wszelkimi sposobami uchylają się od tych szczepień. W takiej sytuacji informujemy Sanepid. Na końcu rodzice tracą argumenty. Są też tacy, którzy chcą zaszczepić swoje dzieci wszystkimi możliwymi szczepionkami, ale pod warunkiem, że lekarz kwalifikujący wykluczy wszystkie możliwe przeciwwskazania - opowiada.
Czy taka szczepionka straszna?
Jednym z najczęściej podnoszonych argumentów przeciw szczepieniu dzieci jest NOP, czyli niepożądany odczyn poszczepienny. Barbara Bogacka-Gancarczyk wyjaśnia, że do NOP-u zalicza się przedłużający się ból w miejscu wkłucia, przedłużające się zaczerwienienie w miejscu podania, przedłużająca się temperatura, czy objawy ogólne typu osłabienie, drgawki, dreszcze. Podkreśla, że za każdym razem kiedy NOP się pojawia, obowiązkiem punktu szczepień jest zgłoszenie tego do Sanepidu.
- Najbardziej niepożądanym odczynem poszczepiennym, który jest bardzo mocno argumentowany przez rodziców niechcących szczepić dzieci, są zaburzenia rozwojowe, czyli ze spektrum autyzmu. Niedługo miną 43 lata jak pracuję jako pediatra i owszem, miejscowe objawy się zdarzają, ale bardzo poważnych nie przypominam sobie - przyznaje lekarka.
Zagrożenie dla całej populacji
Barbara Bogacka-Gancarczyk wyjaśnia, że unikanie sczepień przez coraz większe grupy osób zaważy na całej populacji.
- Grozi nam przede wszystkim spadek odporności i wzrost zachorowań na choroby potencjalnie śmiertelne albo grożące bardzo poważnymi powikłaniami w postaci trwałych uszkodzeń narządu ruchu, ośrodkowego układu nerwowego czy w zakresie funkcjonowania narządów typu wątroba, nerki, które są nieodwracalne - tłumaczy.
Lekarka podaje, że jedną z chorób jakie zniknęły dzięki szczepieniom jest ospa prawdziwa (nie należy mylić jej z ospą wietrzną popularną wśród dzieci) czy Heinego Medina.
- Niestety wyszczepialność społeczeństwa maleje i są choroby, np. odra, błonica i tężec, które powracają lub obserwujemy zwiększone liczby zachorowań - informuje.
Przypomina, że nie wszystkie choroby da się zlikwidować dzięki szczepieniom, np. grypę czy krztusiec, ale chronią one przed ciężkim przebiegiem choroby i poważnymi powikłaniami.
Kary za brak szczepień
Ustawodawcy w przepisach przewidzieli kary dla osób uchylających się od obowiązkowych szczepień dzieci i młodzieży. Najwyższa z nich wynosi 10.000 zł. Kary można nakładać wielokrotnie, maksymalnie do 50.000 zł. Jednak ich egzekucja często nie dochodzi do skutku, a gdy dziecko kończy 18 lat, postępowanie jest umarzane.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.