Trzech radnych chce, żeby śledczy zbadali, czy doszło do przekroczenia uprawnień, bądź niedopełnienia obowiązków przez przewodniczącą komisji rewizyjnej, która nie poddała pod głosowanie ich wniosku o przekazanie kopii dokumentacji dotyczącej remontu ratusza. - Działam zgodnie z regulaminem - odpowiedziała Beata Niepiekło - Bąk.
Karol Białecki, Przemysław Balbus i Jakub Pytlak chcieli, by wszyscy członkowie komisji rewizyjnej dostali skany lub kserokopie dokumentów dotyczących remontu ratusza. I taki wniosek złożyli - najpierw ustnie, potem na piśmie. Przewodnicząca komisji nie poddała go pod głosowanie.
Na posiedzeniu komisji w ubiegły piątek tłumaczyła, że nie zawierał uzasadnienia. - Mało tego, w dniu w którym wpłynął wniosek było okazanie dokumentacji i koledzy nie za bardzo byli zainteresowani, żeby zaglądać w te dokumenty - dodała Beata Niepiekło - Bąk.
Zaznaczyła, że jeśli radni chcą, o materiały mogą wystąpić w trybie… ustawy o dostępie do informacji publicznej (przepisy stanowią, że w tym trybie informacja powinna być udostępniona nie później niż w ciągu 14 dni, chyba, że jej przygotowanie wymaga czasu, wówczas termin może zostać wydłużony do maksimum 2 miesięcy - przyp. red.).
Karol Białecki - powołując się na regulamin komisji rewizyjnej - przekonywał, że radny ma prawo wnosić o uzyskanie kserokopii czy skanów dokumentów. Ripostując Marek Grześkowiak stwierdził, że nie zamierza marnować czasu pracowników urzędu i on kserokopii nie potrzebuje. Poza tym, nie chce, by radni składali w jego imieniu wnioski bez konsultacji z nim.
Przysłuchujący się wymianie „argumentów” przewodniczący rady miejskiej Marek Przybylski stwierdził, że podczas posiedzenia komisji rewizyjnej zainteresowani radni mogli poprosić o skopiowanie dokumentacji, która w tym czasie leżała na stole przez 3 godziny. Uznał, że przewodnicząca dobrze postąpiła nie poddając wniosku pod głosowanie.
Marek Heinze, również obserwujący obrady stwierdził, że proponowanie członkom komisji rewizyjnej, którzy mają rzetelnie skontrolować przebieg remontu ratusza, by uzyskiwali dokumenty w procedurze dostępu do informacji pubnicznej jest sytuacją kuriozalną.
- Na komisji można było pytać, byli pracownicy urzędu, mogli odpowiedzieć. Komisja nie pracuje w domu po nocy, komisja pracuje wspólnie - odparła Beata Niepiekło - Bąk.
- Posiedzenie komisji nie będzie trwało 15 albo 100 godzin, żeby można było przeczytać kilka teczek dokumentów - argumentował Heinze.
Trwająca kilkadziesiąt minut dyskusja sprowadzała się do dywagowania, czy trójka radnych miała prawo wnioskować o kopie w imieniu całej komisji i po co im te materiały.
- Żeby się następnego dnia pokazały na stronie Tadeusza Pawłowskiego? - pytał Marek Przybylski.
Wobec niepoddania wniosku pod głosowanie, wspomniani radni złożyli zawiadomienie do prokuratury.
Pismo wpłynęło do organów ścigania w minionym tygodniu, co potwierdził nam prokurator rejonowy. Beata Niepiekło - Bąk mówi, że oficjalna informacja do niej nie dotarła.
- W kuluarach powiedział mi pan Karol Białecki, wychodząc z komisji, że pójdzie na mnie skarga do wojewody, a na kolejnej komisji, że nie do wojewody, tylko do prokuratury. Dokumentów żadnych nie dostałam - wyjaśnia przewodnicząca komisji.