W Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Dzikich, który prowadzi leśniczy Hubert Wojtkowski, kilkanaście dni spędziła sowa. Ptaka, najprawdopodobniej potrąconego przez samochód, uratował policjant z Góry.
- Wracaliśmy z Leszna z kina, gdy ją zauważyliśmy. Było już późno, po 23.00. Stała bez ruchu przy samym pasie jezdni. Szkoda mi jej było, bo to piękny ptak. Nie chciałem, żeby jakiś samochód ją przejechał, więc się zatrzymałem - relacjonuje Grzegorz Kowalczuk z Wąsosza, który jest policjantem i na co dzień pracuje jako dyżurny w Komendzie Powiatowej Policji w Górze.
Puszczyk brunatny trafił pod opiekę leśniczego Huberta Wojtkowskiego.
- Wszystkie kości miała całe, ale musiała najprawdopodobniej uderzyć np. o szybę samochodu w głowę i stąd obrzęk mózgu. Już myśleliśmy, że nic z tego nie będzie, bo jak weterynarz świeciła jej w oko, to w ogóle nie reagowała - mówi Wojtkowski.
Dodaje, że na szczęście po podaniu odpowiednich leków, zdrowie sowy poprawiło się. Gdy wróciła do formy, Hubert Wojtkowski zdecydował się ją wypuścić.
Więcej w najbliższym wydaniu "Życia Rawicza"