- Każdemu, kto potrzebuje pomocy, trzeba podać rękę - zaznacza Mieczysława Ławniczak. Mieszkanka Konar od kilkudziesięciu lat udziela się w miejscowym Kole Gospodyń Wiejskich. Od ponad 10 jest jego szefową. Aktywnie włącza się także w działalność miejscowej parafii pw. św. Michała Archanioła.
Pochodzi z Oczkowic, ale od kilkudziesięciu lat, wraz z rodziną, mieszka w Konarach. Od lat 70. należy do Koła Gospodyń Wiejskich. Najpierw była „prawą ręką” poprzedniej szefowej, a później sama zaczęła kierować organizacją. Pod jej przewodnictwem koło działa bardzo aktywnie. Oprócz tradycyjnych spotkań z okazji świąt takich, jak Dzień Kobiet czy Dzień Matki, panie bardzo lubią wycieczki - nie tylko autokarowe. W ostatnich latach dużo jeżdżą na rowerach. Organizują wyjazdy do sąsiednich miejscowości, np. Golejewka, Szymonek, Piasków, Zakrzewa, Niepartu, Krasnolipki. Zawsze pamiętają też o jubileuszach poszczególnych członkiń. Dbają także o starszych mieszkańców wsi. W tym roku, w „Dniu Chorego”, wybierają się w odwiedziny do samotnych pań. Biorą też udział w różnego rodzaju prezentacjach i konkursach. - Mam w KGW panie, na których mogę polegać, więc nie ma problemu z przygotowaniem jakichś imienin, czy wieczorku. Co roku planujemy sobie coś ciekawego - mówi. Mieczysława Ławniczak chętnie pomaga także innym osobom. Uważa, że nie powinno się na nikogo gniewać, a do każdego, kto tego potrzebuje, wyciągnąć rękę. - Za nieprzyjaciół też należy się modlić - podkreśla.
Jest związana również z Kościołem. Za poprzedniego proboszcza pilnowała świątyni pod jego nieobecność. Należy do koła matek różańcowych. Regularnie chodzi też na... piesze pielgrzymki do Częstochowy. - To są niesamowite wrażenia. Mam już stałe noclegi na trasie. Poza tym, w trakcie pielgrzymek poznałam mnóstwo osób, z którymi cały czas się przyjaźnię. Korespondujemy ze sobą, odwiedzamy się - mówi Mieczysława Ławniczak. Jak twierdzi, z pielgrzymek ma mnóstwo wspomnień, o których można by opowiadać godzinami. - Wiele lat temu na jednej z pielgrzymek poznałam niezwykle sympatycznego chłopca Jacka. Dziś jest księdzem i nadal utrzymujemy ze sobą kontakt. Byłam nawet na jego święceniach, odwiedziłam go w parafii - opowiada.
W tym roku także wybiera się na pielgrzymkę, ale zupełnie inną. - Udało mi się zebrać pieniążki i za miesiąc wybieram się do Ziemi Świętej. To nie jest jednak wyjazd typowo turystyczny, ale refleksyjny - zaznacza.
Co robi w wolnym czasie? Kiedyś zajmowała się robótkami ręcznymi, m.in. haftowaniem, ale już z tego zrezygnowała. Wolne chwile spędza, po prostu, z rodziną, z którą łączą ją silne więzi. Ma troje dzieci i dziewięcioro wnucząt. - Już wkrótce zostanę prababcią - zdradza mieszanka Konar. - Choć lata lecą, nie narzekam. Cieszę się życiem, po prostu - przyznaje. - Jestem bardzo szczęśliwą osobą, zadowoloną z męża, dzieci, wnuków. Zawsze mam coś ciekawego do roboty. Oby mi tylko cały czas zdrowie dopisywało, to będzie dobrze.
(JM)
Za miesiąc wybieram się do Ziemi Świętej
Opublikowano:
Autor: Przemysław Szeszuła
Przeczytaj również:
Wiadomości
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE