Gości uroczystości, zorganizowanej z okazji Złotych Godów par małżeńskich z gminy Jutrosin, powitał burmistrz miasta i gminy Jutrosin - Romuald Krzyżosiak.
- Bardzo się cieszę, że państwo przybyli. Bardzo mi miło, że przyjęliście zaproszenie - powiedział.
Na początek przed zgromadzonymi wystąpiła grupa przedszkolna "Tygryski". 6-latki były przepięknie poprzebierane. Miały różne rekwizyty, które prezentowały w trakcie występów. Przedszkolaki śpiewały, tańczyły i recytowały. Za swój występ zostały nagrodzone gromkimi brawami i drobnymi upominkami. Burmistrz Romuald Krzyżosiak podziękował także kwiatami dyrektor przedszkola - Sławomirze Jarus, wicedyrektor - Katarzynie Wachowiak-Górnickiej i wychowawczyni - Katarzynie Antkowiak za przygotowanie pięknego programu.
Złote Gody w Jutrosinie (2024)
Po występie najmłodszych przyszedł czas na część oficjalną. Prezydent RP nadał Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie trzynastu parom z gminy Jutrosin. Wręczał je burmistrz Romuald Krzyżosiak. Medale otrzymali: Janina i Antoni Szumni, Marianna i Bronisław Sobkowiak, Renata i Edward Salamonowicz, Gabriela i Tadeusz Gorzkiewicz, Genowefa i Stefan Kaźmierczak, Halina i Roman Kaczmarek, Halina i Leon Ryś, Irena i Tadeusz Biedrowscy, Zuzanna i Tadeusz Zygmunt, Urszula i Władysław Grzesik, Zofia i Zygmunt Hordziejewicz.Dwie pary - Maria i Kazimierz Horała, Maria i Walenty Świątniccy - były nieobecne. Medale odbiorą w innym terminie.
Po odznaczeniu małżonków, nie zabrakło gromkiego "Sto lat", toastu szampanem, pysznego tortu oraz życzeń.
- Drodzy jubilaci. Chciałbym życzyć wam dużo zdrowia. Zdrowie jest tą wartością najważniejszą - podkreślił burmistrz Romuald Krzyżosiak. - Przed przyjściem tutaj myślałem, czego życzyć jubilatom w dniu jubileuszu 50-lecia związku małżeńskiego, To, że tyle czasu jesteście państwo razem, to wasza zasługa i zasługa istoty wyższej, która was nagrodziła za to, że byliście dla siebie dobrzy, że się kochaliście i w nagrodę ze sobą możecie tyle czasu być i doczekać takich pięknych chwil. Gratuluję państwu waszej pięknej rocznicy, życzę, byście się cieszyli wnukami. Proszę również pamiętać, że gmina stworzyła dla was ofertę - mamy klub senior plus czy koła emerytów i rencistów - dodał, zachęcając do dołączenia do lokalnych organizacji.
Zapytaliśmy chętne do rozmowy pary, m.in. o to, jaka jest ich recepta na wspólne życie przez 50 lat. Oto ich odpowiedzi.
Zuzanna i Tadeusz Zygmunt
- Jaka recepta? Nie kłóciliśmy się, nie było cichych dni, nikt nas nie musiał godzić przez 50 lat - przyznali małżonkowie. - Mamy 4 synów, synowe i 10 wnuków. Są wspaniali. Poznaliśmy się, gdy pracowałam w sklepie w Nieparcie, a mąż stamtąd pochodzi. Mąż z kolei pracował w tartaku w Jutrosinie. Najpierw mieszkaliśmy 11 lat w Sarnówce, w 1986 roku przywędrowaliśmy do Jutrosina - mówią. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z dzieci, synowych i wnuków, nie możemy narzekać. W 2023 roku obchodziliśmy 50-lecie, było "grane", o niczym nie wiedzieliśmy, wszystko synowe i wnuki zorganizowały.
Jak dodali, pan Tadeusz sprawuje opiekę nad pasieką pszczół (50 ulami), a pani Zuzanna spędza czas wolny w domu.
Gabriela i Tadeusz Gorzkiewicz
- Nasza recepta? Miłość i zgoda, a także cierpliwość. Poznaliśmy się na zabawie na świeżym powietrzu. W ubiegłym roku dzieci nam zorganizowały piękną imprezę - jak wesele. Było hucznie. Obecnie mieszkamy w Dubinie. Musimy być i jesteśmy cierpliwi. Prowadziliśmy małe gospodarstwo. Dzisiejsza uroczystość jest bardzo miła. Nie spodziewaliśmy się takiego wydarzenia - przyznali małżonkowie.
Irena i Tadeusz Biedrowscy
- Recepta? Miłość i - jak to w związku - raz lepiej, raz gorzej, raz pod górkę, raz z górki. Więcej było tych momentów z górki. Znałam się z mężem pół roku i od razu ślub brałam, to widocznie coś znaczy - mówiła pani Irena. - 50 lat przetrwaliśmy. W każdym związku są wzloty i upadki. Najlepsze jednak było to godzenie - dodał z uśmiechem na twarzy pan Tadeusz. - Cieszymy się, że o nas organizatorzy pamiętali i docenili. Dzisiejsza uroczystość podoba się nam - dopowiedzieli mieszkańcy Dubina.
Halina i Leon Ryś
- Nasza recepta? Miłość. Trzeba też sobie wybaczać. Są niepowodzenia i kłótnie, ale też trzeba się godzić - przyznała pani Halina. - Zawsze mieliśmy zajęcia. Opiekowaliśmy się dziećmi, hodowaliśmy zwierzęta, pracy w gospodarstwie nie brakowało. Zawsze się uzupełnialiśmy. Obecnie wszyscy tylko siedzą z komórkami, a my byliśmy ze sobą. Mamy trójkę dzieci, wykształciliśmy je, trzeba było się spiąć. W ubiegłym roku dzieci zorganizowały nam uroczystość. Piękna niespodzianka, było bardzo wzruszająco. A dziś? Super, bardzo nam było miło - przyznali jutrosinianie.
Halina i Roman Kaczmarek
- Recepta? Trudno powiedzieć. Na pewno trzeba się szanować i kochać. My poznaliśmy się na zabawie i tak już od lat ze sobą jesteśmy. Mamy szóstkę dzieci, trzynaścioro wnuków i jedną prawnuczkę. Rodzinę mamy kochaną i dużą. Gdy nadchodzi niedziela, to dom - a mieszkamy w Szymonkach - jest pełen - przyznali małżonkowie.
Urszula i Władysław Grzesik
- W małżeństwie jest raz dobrze, a raz źle, raz pod górkę, raz z górki. Cieszymy się, że tylu lat się wspólnie doczekaliśmy. Znaliśmy się krótko. Wystarczyły trzy miesiące i pobraliśmy się. Zamieszkaliśmy w Śląskowie. Mamy piątkę dzieci i piątkę wnuków. Obecnie jesteśmy już na emeryturze, co nam więcej potrzeba? - przyznała pani Urszula, której ulubionym miejscem, w którym spędza czas jest ogródek. - Trzeba też dużo przebywać w lesie. Tam jest świeże powietrze - śmieje się pan Władysław. - Dzisiejsza uroczystość jest super. Dzieci pięknie wystąpiły. Organizacja na wysokim poziomie - podsumowali małżonkowie.
Janina i Antoni Szumni
- Czas bardzo szybko przeleciał, nawet nie wiemy, kiedy upłynął. Gdyby nie to zaproszenie, to może byśmy zapomnieli, że żyjemy - mówił pan Antoni. - A nasza recepta? Miłość, wzajemne wspieranie się - to najlepsza recepta. Cieszymy się, że teraz nas wnuki wspierają - dopowiedzieli mieszkańcy Nad Stawem.
Renata i Edward Salamonowicz
- Recepta na udany związek? Rozmawiać, kochać się, dzielić obowiązki między siebie, musi też być poszanowanie. Więź buduje też pełna rodzina czyli małżeństwo, dzieci, wnuki - wtedy człowiek czuje obowiązek. To jest sens życia. Wiemy, że mamy dla kogo żyć - dla naszych kochanych dzieci i wnuków. Małżeństwo opiera się na rozmowie, trzeba wymieniać się tym, co dobre, ale i złe. Na koniec jednak zawsze trzeba znaleźć wspólny język. Tam gdzie miłość i Bóg, tam jest zgoda - przyznali jutrosinianie. A dzisiejsza uroczystość jest piękna. Widzimy zaangażowanie gminy, w tym burmistrza i Urzędu Stanu Cywilnego. Występ przedszkolaków był piękny, bardzo nam miło, że mogliśmy tu być - podsumowali.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.