- U nas w domu jest mnóstwo energii i pozytywnego myślenia. A, jak się z mężem zaczynamy ze sobą nudzić, to włączamy swoje tablety i „buszujemy” po sieci - przyznaje Janina Habernik z Rawicza.
Pochodzi z Kościana, ale do Rawicza 40 lat temu przeprowadziła się z Gorzowa, gdzie przez jakiś czas mieszkała i założyła rodzinę. - Mąż był wojskowym i dostał przeniesienie właśnie do tej jednostki. Dostaliśmy mieszkanie na pobliskim osiedlu i w dalszym ciągu je zajmujemy - opowiada Janina Habernik. - Bardzo nam tu dobrze, chociaż czasami tęsknię za Gorzowem, bo byłam związana z tym miastem, tam urodziły się moje dzieci. Początki były bardzo trudne, płakałam jak bóbr. Na dodatek, nie mogłam znaleźć pracy. Na szczęście, wszystko się ułożyło - wyjaśnia. Zaczęła pracę w firmie MHD, skąd przeszła do gminnej spółdzielni, a następnie została księgową w wojskowym kasynie. - Moje biuro było właśnie w tym miejscu, gdzie teraz urzęduje kierowniczka Dziennego Domu Pomocy Społecznej - wspomina rawiczanka. - Trochę się bałam, bo nigdy nie pracowałam na samodzielnym stanowisku, ale okazało się, że pierwszy przygotowany przeze mnie bilans był wręcz idealny.
Po likwidacji kasyna, przeniesiono ją do biur w jednostce wojskowej. Gdy zaczęła chorować, przeszła na rentę i z pracy zawodowej zrezygnowała. - Mąż za to po likwidacji jednostki, miał wysłużone lata w wojsku i uzyskał emeryturę. Nudziło mu się jednak, więc poszukał innej pracy. Najpierw prowadził stację benzynową, po czym zaczął pracować w urzędzie miejskim. Na emeryturę wreszcie przeszedł w styczniu tego roku - opowiada Janina Habernik. Zarówno Janina, jak i Jan Habernik od wielu lat należą do rawickiego oddziału PTTK. Aktywnie uczestniczą we wszystkich imprezach turystycznych i zdobyli wszelkie możliwe odznaki. - Mój mąż nadal sporo jeździ na rowerze. Bierze udział w każdej rowerowej setce, a ja ze względu na problemy z nogami troszkę się wycofałam, bo nie mogę już, np. chodzić po górach - wyjaśnia pani Janina. W związku z tym znalazła sobie nowe zajęcie. Zapisała się do Dziennego Domu Pomocy Społecznej. -
Jestem bardzo zadowolona. Nikt tu nie patrzy na wiek, ubiór, czy urodę. Wszyscy są równi i super się bawimy. Uczestniczę w świetnych zajęciach z rękodzieła, gdzie robię ozdoby, szyję lalki itp. to jeszcze chodzę na gimnastykę. Mamy świetny aerobik, ćwiczenia na matach. Dzięki temu dalej jestem w dobrej formie - zaznacza. Codziennie też chodzi z kijkami. W pokonywaniu kilkukilometrowej trasy zawsze towarzyszy jej mąż. Przy ładnej pogodzie jeżdżą na rowerach. Wiosną i latem sporo czasu spędzają także na działce, gdzie uprawiają warzywa. Janina Habernik pomaga też w opiece nad prawnukami, które mieszkają w Rawiczu. Z wnukami i dziećmi utrzymują stały kontakt. Córkę odwiedzają w Anglii, a niemal codziennie kontaktują się z nią przez internet - skype`a, czy facebooka. Internet nie ma dla Janiny Habernik tajemnic. Jak mówi, wszystkie rachunki płaci w internecie, czyta wiadomości, wyszukuje nowinek, a czasami nawet gra w gry. - Nie kupuję gazet kolorowych, ale o ciekawych rzeczach czytam sobie w sieci - opowiada. - Mąż ma swój laptop i ja swój, i jak już się ze sobą w domu nudzimy, to włączamy komputery i każdy zajmuje się czymś innym.
Ogólnie w naszym domu jest dużo humoru, energii, pozytywnego myślenia - zapewnia. Twierdzi, że obydwoje nie są samotnikami. Lubią porozmawiać, pośmiać się, dlatego chętnie lgną do podobnych ludzi. W najbliższym czasie znów wybierają się do Anglii. Pani Janina przyznaje, że bardzo jej się tam podoba. - U nich nie widać takich różnic w społeczeństwie. Urzędy są skromne, jedynie miejsce gdzie urzęduje królowa opływa złotem. Ludzie są bardzo uprzejmi - wychodząc z autobusu nawet dziękuję kierowcy za podróż. Emeryci też się mają tam dobrze. Mój wnuk, który tam mieszka powiedział, że mam wszystko sprzedać i przyjechać do Anglii, bo on nawet upatrzył dla mnie piękne mieszkanie. Powiedziałam mu: dziecko starych drzew się nie przesadza. Tu mamy swoje udane życie - opowiada.