Pięknie wydana publikacja liczy 172 strony, firmuje ją Arkadiusz Jełowicki, ale pracowało nad nią 11 autorów. Zawiera 5 map, 51 fotografii i 11 artykułów (w tym jeden skalda się z 4 reportaży).
- Przeprowadziliśmy około 30 wywiadów i obserwacji, zgromadziliśmy nagrania audio, nakręciliśmy film obrazujący krajobraz, zwyczaje i obrzędy na Hazach, wykonano około 400 zdjęć - mówił o powstaniu książki Arkadiusz Jełowicki ( Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie). - Analizowaliśmy materiały źródłowe, przeprowadziliśmy również badania terenowe, które zostały udokumentowane.
Odniósł się również do pisowni nazwy tego subregionu ziemi rawickiej.
- Nasz wybór zapisu w formie „Chazy” nie przesądza o tej pisowni - stwierdził. - Ma charakter operacyjno - techniczny.
Arkadiusz Jełowicki przytoczył również najbardziej charakterystyczne przejawy kultury hadziackiej, do których należą: odmienna od innych w Wielkopolsce gwara, stroje i haft oraz zwyczaje i obrzędy. Wśród nich wyróżnić można Stare Józefy (adwentowe kolędowanie), palenie żuru* w Wielki Czwartek i pochód Smolorzy*, czy pulteram*.
Po jego wystąpieniu nastąpiła projekcja filmu obrazującego tegoroczny pochód Smolorzy na Hazach.
W dalszej części Joanna Minksztym (Muzeum Etnograficzne w Poznaniu) opowiadała o charakterystycznych dla Hazów haftach i strojach, a Zuzanna Majerowicz (UAM w Poznaniu) o źródłach etnograficznych kultury hazckiej.
Z kolei o kapelach ludowych i zasłużonych muzykach opowiadał Michał Umławski (prezes Fundacji Dudziarz.eu, lider „Wisieloków”). Podkreślił szczególne zasługi Anny i Franciszka Brzeskotów, Bolesława Kupczyka, Mieczysława Lipnego i Edwarda Ignysia.
Ostatnim akcentem spotkania był konkurs wiedzy o Hazach, wygrać można było promowaną książkę. Pytania przygotowali Zuzanna Majerowicz, Alicja Pląskowska (MZR) oraz Michał Umławski. Jego zagadka - Ile kapel działa w regionie leszczyńskim? - sprawiło najwięcej trudności. Zuzanna Majerowicz spytała - Między jakimi rzekami leżą Hazy? Odpowiedź padła błyskawicznie, to oczywiście Orla i Dąbroczna. Ciekawe było pytanie Alicji Pląskowskiej - Jak w gwarze hazackiej nazywa się atrakcyjny młody chłopak? Odpowiedź brzmiała - „szczun”.
*Poprzebierani Smolorze, ciągnąc przybrany gałęziami wierzby i wstążkami wóz, w towarzystwie kapeli, wędrowali przez Hazy w drugi dzień Zielonych Świątek. Odwiedzili gospodarzy „smarując” ich błotem lub sadzą, co miało przynieść pomyślność. Obdarowywani byli smakołykami.
*Palenie żuru było symbolicznym pożegnaniem z wielkim postem. Obrzęd polegał na rozbijaniu, zakopywaniu, bądź innym niszczeniu garnków z żurem. Często wraz z nim pozbywano się z obejścia śmieci, które nagromadziły się przez zimę. Wtedy wylewano żur do ognisk, w których palono stare sienniki, zużyte miotły, czy inne odpadki.
*Pulteram polegał na biciu szkła (garnków, butelek, później sedesów, umywalek), hałasowaniu (dźwięk bicia, ale i kocia muzyka, tłuczenie w metalowe garnki, krzyki), psotach (wyrzucaniu kamieni, drzew, złomu i śmieci pod bramę, zatykaniu komina, brudzeniu, czyli wylewaniu obornika, brudzeniu elewacji domu, rozbieraniu płotu). Zwykle odbywało się to na dzień przed weselem, w piątek wieczorem, najczęściej pod domem panny młodej (przed płotem, na progu domu, w sieni). Robili to młodzi chłopcy (zdarzali się dawni amanci), dzieci, sąsiedzi, krewni. Panna młoda (a czasem i pan młody) musiała sprzątnąć szkło, a pan młody poczęstować pultrujących wódką. Rodzice lub panna młoda częstowali także plackiem drożdżowym, a w późniejszych latach kiełbasą.
Zdjęcia z poalenia żuru w Ugodzie w 2019 r. można przrejrzeć TUTAJ
Jak Smolorze wędrowali przez Hazy w 2021 r. można zobaczyć TUTAJ
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.