Jak zdradza nam była już dyrektor Gminnego Centrum Kultury i Rekreacji w Jutrosinie, swoją zawodową przygodę z tą instytucją rozpoczęła 1 stycznia 1984 roku.
- Rozpoczęłam pracę jako instruktor kulturalno-oświatowy i od tej pory, z krótkimi przerwami na urlop macierzyński i wychowanie dziecka, pracuję tutaj - opowiada.
Jak mówi, placówka przechodziła wiele zmian w czasie jej pracy.
- W latach 90. był moment, w którym zostałam właściwie tylko ja plus dwóch pracowników gospodarczych, czyli byłam wtedy człowiekiem od wszystkiego - zdradza.
Niemal 30 lat temu, 1 lipca 1996 roku, Krystyna Konieczna została dyrektorem Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Jutrosinie, które później przekształcono w znane dzisiaj Gminne Centrum Kultury i Rekreacji w Jutrosinie.
Pracowała w miejscu jej przeznaczonym
Jak mówi Krystyna Konieczna, praca w Gminnym Centrum Kultury i Rekreacji w Jutrosinie, była jej przeznaczona. We wrześniu 2025 roku placówka będzie obchodziła swoje 50. urodziny. Wielkie otwarcie nastąpiło we wrześniu 1975 roku.
- Tak się fajnie złożyło, że uczestniczyłam w tym otwarciu, jako uczennica szóstej klasy podstawówki. W życiu bym wtedy nie pomyślała, że będę tutaj pracować całe życie - opowiada.
Dodaje, że w kronice placówki, na pierwszej stronie, jest zdjęcie jutrosińskiego chóru z otwarcia jednostki.
- W tych pierwszych rzędach, między koleżankami i kolegami, jestem też ja. To właściwie było przeznaczenie, występować na otwarciu ośrodka kultury i być tu całe życie.W Jutrosinie się urodziłam, tu mieszkam, tu pracuję i można powiedzieć, że ten dom kultury powstał dla mnie - śmieje się.
Dodaje, że dla niej jutrosiński dom kultury to nie tylko miejsce pracy.
- Miałam takie szczęście w życiu, że mogłam robić to, co lubię i to jest duży komfort - przekazuje.
Wyjaśnia, że kiedy trafiła do domu kultury, nie było ofert pracy, usłyszało się, że gdzieś kogoś poszukują i szło się albo cię wybrali, albo nie
- W ogóle nie myślałam, żeby pracować w kulturze. Usłyszałam gdzieś na mieście, że szukają tu pomocy, więc po prostu przyszłam do ówczesnego dyrektora Piotra Minkwitza i zapytałam, czy może bym się nadawała, bo od dziecka maluję i zgodził się - relacjonuje Krystyna Konieczna.
Ukształtowała dom kultury
Była dyrektor przyznaje, że jako osoba z najdłuższym stażem na stanowisku dyrektora ośrodka kultury miała największy wpływ na kształt jego działalności.
- Można krytykować różne rzeczy, bo każdy, kto coś robi nigdy nie będzie robił wszystkiego idealnie. Jednak kształt, w którym teraz dom kultury jest, chciałabym sobie przypisać. Jest to moje dzieło, bo wszystko tu, każdy detal, już nie jest taki, jaki był na początku - wskazuje.
Stwierdza, że nie potrafi wskazać jednej rzeczy, z której jest najbardziej dumna.
- Z wielu rzeczy jestem dumna i nie potrafię jednoznacznie powiedzieć z czego najbardziej, bo było tego naprawdę dużo przez te wszystkie lata - podkreśla.
Charakter jej pracy zmieniał się na przestrzeni lat i - jak przyznaje Krystyna Konieczna - warunki dla kultury nie zawsze były sprzyjające.
- Kiedy przyszłam tu do pracy w latach 80., było już po okresie największej prosperity kultury, w czasach PRL-u. Praca nie była taka piękna i łatwa. Nie przyjeżdżali już tacy super artyści jak Marla Rodowicz, Mieczysław Fogg i Anna Jantar. Pojawiły się problemy z finansowaniem i ze ściąganiem artystów. Był jeden duży problem: co teraz, jako placówka kulturalna, mamy robić - opowiada.
Dodaje, że lokalna władza nie była przygotowana na przejęcie kultury, traktowała ją po macoszemu.
- W tym czasie było bardzo wiele posunięć władzy, żeby np. zlikwidować Dom Kultury w Jutrosinie. To się nie udało. I to bym mogła wymienić jako jeden z moich sukcesów - przyznaje.
Wskazuje, że lepsze czasy nastały po 2004 roku, kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej.
- Rozpoczął się widoczny rozwój lokalności. Zaczęliśmy nagle wszystko mieć dostępne i kolorowe, można było na przykład robić reklamy. Fakt, że wszystko było płatne i drożało. Nie było dofinansowania z tak zwanej "centrali". Wielkich gwiazd nie mogliśmy sprowadzać, bo nie mieliśmy na to środków. Musieliśmy sami coś zrobić, żebyśmy znaleźli tu swoje miejsce i żeby to było widoczne, żeby był sens. W ten sposób działałam przez cały okres mojego dyrektorowania - relacjonuje Krystyna Konieczna.
Przyznaje, że nadal wiele imprez jest organizowanych w oparciu o współpracę z lokalnymi organizacjami społecznymi, szkołami, przedszkolami i amatorskim ruchem artystycznym.
- Dużo wykorzystywałam też swoich umiejętności - plastycznych, graficznych czy dziennikarskich, to czego nie potrafiłam zrobić, starałam się korzystać z lokalnych zasobów - akcentuje.
Biorąc pod uwagę swoje doświadczenie Krystyna Konieczna, przyznaje, że zawsze można wszystko poprawić.
- Po każdej imprezie widzimy, że można było zrobić lepiej to czy tamto. Najbardziej widać to po imprezach cyklicznych - podsumowuje.
Ceni też inicjatywy, które wyszły z GCKiR-u i są kontynuowane przez lokalne stowarzyszenia, jak np. Jutrosińska Dycha.
Była dyrektor GCKiR wspomina, że w latach 90-tych dostała polecenie prowadzenia lokalnej gazety.
- Nikt nie wiedział jak to robić, zresztą to były czasy kiedy znaliśmy tylko dziennikarstwo komuny - była prasa centralna i poza tym nic. Wolność słowa to było coś, czego nie było. Przez jakiś czas gazetę prowadziliśmy po amatorsku. Ale chciałam robić to profesjonalnie, więc zdecydowałam się ukończyć dziennikarstwo - opisuje.
Czas na realizację siebie
Od 1 stycznia na stanowisku dyrektora GCKiR w Jutrosinie Krystynę Konieczną zastąpiła Martyna Misiek-Rejek. Natomiast była dyrektor zamierza cieszyć się emeryturą.
- Z pewnością poświęcę się swojej pasji - malarstwu i fotografii. Ponadto nie zamierzam spocząć na laurach. Po ostatnim sukcesie mojej książki „Jutrosin na starej fotografii”, która została wydana we wrześniu 2024 roku i została szybko sprzedana, mam ochotę na kontynuację tego cyklu wydawniczego - zdradza.
Przypomina przy okazji, że w 2022 roku ukazał się pierwszy tom z tej serii „Jutrosin, cztery pory roku”.
- Spod mojej ręki wyszło wiele wydawnictw lokalnych i mam wrażenie, że powinnam i chcę zajmować się tym dalej. Mieszkańcy Jutrosina są moimi publikacjami zainteresowani, a ja już mam pomysł na kolejną książkę. Muszę tylko trochę odpocząć, nabrać dystansu do wielu spraw i znaleźć sposób na wydanie kolejnej książki - przekazuje.
Nadmienia, że chce też poświęcić czas na inne działania w społeczności lokalnej.
- Już od 1 stycznia zapisałam się na Uniwersytet Trzeciego Wieku, w którym będę działać i wykorzystywać moje umiejętności. W życiu trzeba patrzeć do przodu i tej zasady zamierzam się trzymać - podsumowuje.