reklama
reklama

Co z chlewnią w Janowie? Uprawomocnił się wyrok sądu

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: adobe stock

Co z chlewnią w Janowie? Uprawomocnił się wyrok sądu - Zdjęcie główne

chlewnia | foto adobe stock

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Rolnictwo Po sześciu latach „batalii” o budowę sporej chlewni w Janowie, mieszkańcy nie kryją satysfakcji. Rolniczej inwestycji nie będzie. Sąd podtrzymał stanowisko burmistrza, który odmówił wydania decyzji środowiskowej na realizację przedsięwzięcia.
reklama

Był lipiec 2015 roku. Wówczas do jutrosińskiego urzędu miejskiego wpłynął wniosek o wydanie decyzji środowiskowej na budowę sporej chlewni - na niemal 2.000 tuczników - wraz z obiektami towarzyszącymi w Janowie. Inwestorem miała być mieszanka Grąbkowa.  

Sprzeciw mieszkańców

Już na początku sierpnia 2015 odbyło się zebranie mieszkańców wsi z przedstawicielami urzędu w tej sprawie. Założenia inwestora przybliżył ówczesny burmistrz Zbigniew Koszarek.  Obecni na spotkaniu zaznaczyli, że stanowczo sprzeciwiają się budowie chlewni w ich wiosce, bo zdają sobie sprawę, że to nie będzie miejsce na kilkaset, ale nawet na kilka tysięcy świń. 

Sprzeciw argumentowali bliskością ujęcia, z którego w wodę zaopatrywanych jest część wiosek gminy Jutrosin. Obwiali się, że ze względu na bardzo dobrą przepuszczalność gleby, woda może ulec zanieczyszczeniu.

Nie chcemy zanieczyszczonej wody, rozjeżdżonej, zniszczonej drogi i ciągłego hałasu - zaznaczali.

Burmistrz przyznał wtedy, że w pobliżu planowanej inwestycji znajdują się 3 studnie zaopatrujące w wodę okoliczne miejscowości i z powodu zanieczyszczenia azotanami jedna została zamknięta. Zaznaczył, że nie zamierza dopuścić do zamknięcia kolejnej.

Mieszkańcy złożyli oficjalny protest w sprawie lokalizacji inwestycji. Mieszkańcy Janowa, Stasina i Jezior pisali również do do Ministra Środowiska oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Kilka lat formalności

Jednak na początku 2016 roku Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Rawiczu uznał, że przedsięwzięcie nie powinno stanowić zagrożenia dla warunków zdrowia i życia ludzi. Zgoła inna była opinia Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska - ten uznał, że może dojść do pogorszenia jakości wód podziemnych, a nawet do pozbawienia mieszkańców wody pitnej. 

Inwestor został zobowiązany do przygotowania raportu oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko. W ocenie gminy, dokument był niekompletny. W czerwcu 2020 roku obecny burmistrz Romuald Krzyżosiak wezwał inwestora do jego uzupełnienia. Jak się dowiedzieliśmy, nie zostało dostarczone. W sierpniu 2020 r. urząd ponownie zwrócił się do rawickiego sanepidu i Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Poznaniu o uzgodnienie i wydanie opinii dla inwestycji. 

W międzyczasie - dokładnie w kwietniu 2020 r. - wojewoda wydał rozporządzenie, w którym ustanowiono strefę ochronną ujęcia wody podziemnej w Szkaradowie. Wobec tego RDOŚ - wskazując, że działka, na której planowana jest chlewnia znajduje się na terenie ochrony pośredniej ujęcia wody - zaopiniował inwestycję negatywnie. Sanepid nie wydał opinii w wymaganym terminie, co według przepisów traktuje się jako brak zastrzeżeń. Burmistrz nie zgodził się na budowę chlewni.

Rozstrzygnął sąd 

Inwestor zaskarżył decyzję włodarza najpierw do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Lesznie, wskazując iż prawo nie powinno działać wstecz. Argumentował, że wniosek o decyzję środowiskowej został złożony w 2015 r., a więc blisko 5 lat przed wydaniem rozporządzenia przez wojewodę. Co za tym idzie, w chwili złożenia wniosku nie istniało ograniczenie związane ze strefą ochrony ujęcia wody. Kolegium podtrzymało jednak decyzję burmistrza.

Na początku zeszłego roku inwestor zaskarżył postanowienie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Skarga została oddalona, a wyrok się uprawomocnił.    

Radny komentuje sprawę

Mateusz Janicki, jutrosiński radny oraz mieszkaniec Stasina nie kryje satysfakcji z takiego obrotu sprawy.

Wydawało się, że inwestor wygra, że nie mamy szans, a nam się udało i z tego się bardzo cieszę - mówi radny.

Uważa, że było to możliwe dzięki determinacji mieszkańców oraz dobrej woli gminy. Tłumaczy, że mieli dwie możliwości - uchwalenie planu zagospodarowania wykluczającego taką inwestycję albo doprowadzenie do ustanowienia strefy ochronnej dla istniejących studni.

Poszliśmy tą drogą, bo i tak wodociągi musiały ją utworzyć - wyjaśnia Mateusz Janicki. 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama