Kto jedzie autem czy pociągiem do Wrocławia, ten na pewno dostrzeże Sky Tower. To największy budynek w mieście i jeden z najwyższych w kraju. W niedzielę (1 kwietnia) obiekt stał się także areną zmagań biegaczy w Sky Tower Run. Impreza odbyła się po raz ósmy. Zorganizowało ją stowarzyszenie Pro-Run Wrocław.
Mieszkańcy ziemi rawickiej na Sky Tower Run
Biegacze mieli jedno zadanie do wykonania. Chodziło im o to, by pokonać 1.142 schody - w jak najlepszym czasie. Meta znajdowała się na 49. piętrze budynku. Numery startowe odebrało 819 osób. Najszybszy zawodnik dobiegł do mety w czasie 5:18:13.Wśród śmiałków był, m.in. Jarosław Galant z grupy Stary Sielec Team. Uzyskał czas 8:52:86.
- To mój pierwszy bieg na Sky Tower po schodach. Było super, dla mnie to coś nowego i niecodziennego. Na pewno, przyjadę za rok się sprawdzić - komentuje Jarosław Galant.
Oprócz niego, grupę Stary Sielec Team reprezentował Hubert Lekosz, który wystartował już trzeci raz. Uzyskał czas 9:02:98.
- To był mój i mojego kolegi - Tomka Pakuły - pierwszy start - relacjonuje kolejny z uczestników - Tomasz Krzyżyński z Bojanowa. - To on mnie do tego trochę namówił. Miałem obawy, czy moje kolana podołają. Nie miałem czasu przygotować się w taki sposób, jak bym tego chciał. Niemniej jednak udało się zdobyć to 49. piętro w czasie 8:37, co jest dla mnie super wyczynem. Co roku będę tam wracał - podobało mi się.
Strażak z Izbic na 49. piętro wbiegł w pełnym umundurowaniu
Mordercze wręcz wyzwanie postawił przed sobą Arkadiusz Skrzypczak z Izbic. Na szczyt Sky Tower wbiegał około 20-kilogramowym ekwipunkiem strażackim. Na co dzień działa bowiem w OSP Izbice, a ponadto jest funkcjonariuszem Komendy Powiatowej PSP w Gostyniu.W biegu na jeden z najwyższych budynków w kraju startował po raz drugi. Uzyskał czas 13:46:87.
- Pojechałem tam z 12 strażakami z KP PSP w Gostyniu - mówi Arkadiusz Skrzypczak. - Do pokonania miałem 49 pięter, czyli 1.142 schody w pełnym umundurowaniu, w skład którego wchodził mundur strażacki z hełmem oraz aparat ochrony układu oddechowego z podpiętą maską. Nie ukrywam, dopisuję te zawody do mojej listy i będę co roku startować. Bieg był bardzo wymagający, kondycyjnie i wytrzymałościowo. Mimo tylu pięter pokonanych, powietrza w butli starczyło - podkreśla.
"Dobry sposób na sprawdzenie wytrzymałości"
Kiedy dotarł na "metę" - jak mówi - potrzebował kilkunastu minut, żeby dojść do siebie i spokojnie wrócić ze szczytu wieżowca na dół.
Wiadomo, nie codziennie pokonuje się 49 pięter w pełnym umundurowaniu, więc nogi troszkę bolały po starcie. Następnego dnia już było wszystko w najlepszym porządku i nie odczuwałem żadnych skutków startu w zawodach - komentuje Arkadiusz Skrzypczak.
Jak dodaje, ta impreza jest dobrym sposobem dla strażaków na sprawdzenie swojej wytrzymałości i sprawności fizycznej. Arkadiusz Skrzypczak zapowiada, że wspólnie z ekipą z gostyńskiej jednostki chce w tym roku jeszcze pojechać na zawody do Warszawy. Tam strażacy planują wbiec na Pałac Kultury i Nauki.