W środowym meczu (9.10.2024 r.) spotkały się zespoły się zespoły rywalizujące na różnych poziomach rozgrywkowych. Na papierze, faworytami byli goście. Drużyna z powiatu gostyńskiego na co dzień gra w V lidze, a bojanowianie - w klasie okręgowej. Dla Ruchu mecz miał historyczny wymiar. W 104-letniej historii nie zaszli tak wysoko w Pucharze Polski.
Mecz miał wyjątkową oprawę. Zawodników obu ekip i sędziów wyprowadzali adepci piłki nożnej, trenujący w miejscowym klubie BAF. Spotkanie poprowadził jako arbiter główny Dominik Józefiak. Na liniach pomagali mu asystenci Paweł Barczyński i Dawid Nowak. Sędzią technicznym był Bruno Wojciechowski.
Tak wypełnionych trybun na stadionie Ruchu dawno nie było. Wiele wskazuje, że w tym sezonie padł rekord frekwencji w Bojanowie. W kuluarach mówiło się, że mecz mogło oglądać 600-700 sympatyków futbolu. Nie zabrakło kilkudziesięcioosobowej grupy gości. Zdjęcia z trybun oraz atrakcji, które zapewnili działacze Ruchu, jutro.
Ruch podejmował Dąbroczankę
Pierwsza połowa była wyrównana. Obie ekipy grały w niezłym tempie i co chwilę meldowały się na polu karnym rywali. Efektem były dwie bramki. Obie padły ze stałych fragmentów gry.Na prowadzenie wyszli przyjezdni. Po wrzucie z autu piłkę do siatki skierował Aleksander Naskręt. Asytował Tobiasz Szymczak. Po kilkunastu minutach odpowiedzieli gospodarze. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Michała Poprawy. Wyszedł mu centrostrzał. Po uderzeniu spod linii bocznej piłka odbiła się od słupka, zaskakując golkipera gości. Grzegorz Berger dopełnił jedynie formalności i skierował piłkę do siatki. Po chwili zawodnik Ruchu wpadł w objęcia kolegów.
- Bardzo ładne uderzenie Grzegorza. Dobiegał w ciemno, a to dało chłopakom wiary. Wcześniej, u niektórych widać było, że nogi im się uginają, że mają tremę - ocenił po meczu Andrzej Lokś, trener Ruchu.
Dąbroczanka podkręciła tempo
Po zmianie stron uwidoczniła się przewaga piątoligowca. Drugie trafienie goście zanotowali po kolejnym aucie. Piotr Kozłowski wrzucił piłkę w pole karne. Najwyżej wyskoczył Maciej Kozłowski. W 55. minucie skierował on głową piłkę do siatki. Kolejną bramkę goście strzelili w 76. minucie. Podanie Aleksandra Naskręta na gola zamienił Maciej Wachowiak.
- Druga połowa to dominacja gości. Zaczęli grać agresywniej, szybciej, na większej dynamice, a my graliśmy wolniej. Niestety, drugi wrzut z autu i znowu straciliśmy gola. Co do trzeciej bramki uważam, że jeden z naszych obrońców był wcześniej faulowany i przytrzymywany. Sędzia to puścił, zabrakło asekuracji po wyjściu z bramki Michała Pastora - przyznał Andrzej Lokś.
Ostatnie minuty upłynęły pod dyktando gospodarzy. Nie mając nic do stracenia, do ataku ruszyli obrońcy - Waldemar Grygowski i Miłosz Lokś. Gospodarze mieli dogodne okazje, by strzelić gola kontaktowego. Uderzali Mikołaj Berger (świetną interwencją popisał się Adrian Szuba), Zbigniew Lipowicz, Grzegorz Berger, Waldemar Grygowski czy Marcin Jarczewski. Recepty na pokonanie golkipera gości nie znaleźli. Mecz zakończył się wynikiem 1:3.
Do finału Pucharu Polski awansowała Dąbroczanka Pępowo. Zawodnicy i działacze klubu podziękowali sympatykom za przyjazd na mecz. Także piłkarze gospodarzy dziękowali swoim kibicom za doping.
Dwugłos trenerów Dąbroczanki Pępowo i Ruchu Bojanowo
- Zawodnikom Ruchu chcę bardzo podziękować za walkę w pucharze, za wszystkie występy, które są za nami. Chcę im podziękować, bo zrobili dobrą robotę i zostawili serducho na boisku w każdym spotkaniu - przyznał po meczu Andrzej Lokś. - W końcówce próbowaliśmy, zaryzykowaliśmy, wzmacniając siłę ataku. Nie mieliśmy nic do stracenia, stąd żywsze nasze ataki w ostatnim kwadransie. Chłopacy po trzecim golu dla gości chcieli walczyć, stworzyli sytuacje i o to w naszej piłce chodzi - jak przegrać, to po walce. Dziś to uczynili. Dąbroczanka, patrząc całościowo, była zespołem lepsza. Gratulacje dla niej. Niekoniecznie jednak taki musiał być taki wynik końcowy - podsumował.
W świetnym humorze po meczu był trener gości.
- Pierwsza połowa nie poszła po naszej myśli. Założenia były całkiem inne, niż boisko pokazało. Ruch Bojanowo zagrał tak, jak my mieliśmy grać, wysoko i agresywnie. Asekurował dwoma czy trzema piłkarzami. My mieliśmy z tym problem - skomentował Tomasz Leciejewski, trener Dąbroczanki. - W przerwie pewne rzeczy zmodyfikowaliśmy. W drugiej połowie widać było tego efekty. Zagraliśmy całkiem inny mecz. W końcówce dwukrotnie odpuściliśmy zawodnika, który doszedł do sytuacji i uderzał. Ruch dążył do strzelenia bramki na 2:3, a przypuszczam, że gdyby trafił tę drugą bramkę, pewnie po chwili doprowadziliby do remisu i rzutów karnych. Na szczęście, udało się ten mecz nam wygrać. Gratuluję zespołowi i klubowi. Widzimy się 11 listopada w finale. A z kim zagramy? Nie wiem. Jestem z Rawicza, liczę na Rawicz - podsumował.
Drugi półfinał Pucharu Polski strefy leszczyńskiej, Kania Gostyń - Rawia Rawicz, odbędzie się 16 października w Gostyniu. Początek meczu o godz. 15.45.
Ruch - Dąbroczanka 1:3 (1:1)
Bramki:
0:1 Aleksander Naskręt (19')
1:1 Grzegorz Berger (32')
1:2 Maciej Kozłowski (55')
1:3 Maciej Wachowiak (76')
Skład Ruchu: M. Pastor - W. Grygowski, W. Hankiewicz, M. Lokś, Z. Lipowicz, G. Berger, M. Berger, F. Piotrowski, D. Grzybowski (59' M. Jarczewski), M. Poprawa (71' A. Poprawa), M. Szykuła
Skład Dąbroczanki: A. Szuba - D. Snela, J. Pospiech (90' P. Biernat), A. Naskręt (88' Sz. Gronowski), Mac. Wachowiak, Mat. Wachowiak (74' D. Leciej), N. Malcherek (88' M. Biernacki), M. Kozłowski (63' T. Malcherek), P. Kozłowski (88' M. Gronowski), J. Mierzwicki (74' K. Gościański), T. Szymczak
Czytaj także: Karol Świderski w reprezentacyjnej formie