„Hej Gintowt, gdzie to zwycięstwo” - takie hasło można było usłyszeć w sobotnie popołudnie na stadionie piłkarskim w Jutrosinie.
Na starcie Krobianki z Orlą przybyła dość pokaźna grupa kibiców z Krobii, którzy pod koniec meczu nie szczędzili uszczypliwości pod adresem trenera Gintowta. Orla, od końcówki pierwszej połowy, przegrywała z Krobianką 0:1 i nie potrafiła odwrócić losów spotkania. W drugiej połowie trener miejscowych ustawił swoją drużynę ultraofensywnie, ale niestety nawet to, nie przyniosło zamierzonego efektu. Goście w ofensywie mieli więc sporo miejsca. Groźnie kontratakowali, ale ponownie drogi do siatki miejscowych nie znaleźli. Orla natomiast nie była w stanie sobie poradzić ze skomasowaną obroną przyjezdnych. Była to czwarta porażka Orli z rzędu, a ostatnie zwycięstwo jutrosinianie odnieśli 30 marca ze słabym Rydzyniakiem. - Cieszymy się z wygranej na trudnym terenie. Przeciwnik częściej był przy piłce i jego gra nie wyglądała źle. My byliśmy bardziej nastawieni na szybkie ataki. W drugiej połowie, gdy rywal bardziej się otworzył, mogliśmy ich wyprowadzić więcej. Końcówka była dość nerwowa, ale utrzymaliśmy korzystny dla nas wynik - powiedział trener Krobianki Krobia Dariusz Wiśniewicz.
- Był to mój ostatni mecz, w którym prowadziłem drużynę Orli Jutrosin. Na początku tygodnia poinformowałem zarząd, że jeśli nie wygramy z Krobianką to podaję się do dymisji. Ktoś musi ponieść konsekwencje za słabe wyniki drużyny - podsumował trener Sławomir Gintowt.
(AK)