Nieudanie rozgrywki rozpoczęła Sarnowianka Sarnowa. Na wyjeździe nie potrafiła poskromić Lwa, któremu uległa 3:2. Mecz fatalnie ułożył się dla podopiecznych Goliny. W pierwszej minucie strzelili bramkę samobójczą. Gola nie na tą bramkę strzelił Tomasz Nowak. Przed przerwą jednak goście zdołali wyrównać. Na listę strzelców wpisał się Damian Bartkowiak. Pierwsza połowa zakończyła się remisem, ale dużą przewagę mieli goście. Po zmianie stron obraz gry był podobny. Sarnowianka przeważała, ale znów strzeliła „samobója”. Tym razem nieszczęśliwym strzelcem okazał się Marcin Tyczyński. Gospodarze nabrali wiatru w żaglu i podwyższyli prowadzenie na 3:1. Gości w tym meczu stać było tylko na jeszcze jedno trafienie. Wynik na 3:2 ustalił Mikołaj Górniak. - Sędzia powinien dla nas podyktować 3 rzuty karne. Faule były ewidentne i tylko chyba on wie, dlaczego tego nie odgwizdał. Stworzyliśmy wiele sytuacji. Byliśmy o dwie klasy lepsi, a mimo to nie udało się wygrać. W ostatnich 20 minutach Lew nie istniał. Z gry mogę być zadowolony, z wyniku oczywiście nie - podsumował trener Sarnowianki Karol Golina.
(AK)