Orla ciągle nie może znaleźć optymalnej dyspozycji. Po świetnym meczu w Krobi (wygranym przez Orlę 0:5 - przyp.red.) w ostatniej kolejce potwornie męczyła się na własnym boisku z Orkanem Chorzemin, ratując remis w końcówce.
Starcie z Sokołem było meczem z bezpośrednim sąsiadem z tabeli. Sokół na swoim koncie ma 14 punktów i zajmuje 12 miejsce. Orla z kolei z dorobkiem 15 punktów, znajduje się „oczko” wyżej, ale Sokół ma jeden mecz zaległy do rozegrania (16 listopada zmierzy się z Pogonią Śmigiel). Sobotni mecz jutrosinian nie zaczął się po ich myśli. Po ponad 20. minutach przegrywali 1:0 i gra nie napawała optymizmem. Podopieczni Gawreckiego pojechali na ten mecz w mocno okrojonym składzie, a największym osłabieniem był brak bramkarza. - Wszyscy nasi bramkarze zachorowali i w bramce stanąć musiał zawodnik z pola Artur Gil. W drugiej połowie zmienił bo junior Dawid Sobieraj - mówił kierownik Orli Dawid Skrzypczak. W pierwszej połowie Orla miała dwie bardzo dobre sytuacja, ale ich nie wykorzystała. Po zmianie stron jeszcze 3 bramki zdobyli gospodarze i wysoko odprawiali jutrosińską Orlę. - Jak się jedzie na mecz w tak okrojonym składzie to bardzo trudno osiągnąć dobry wynik. Nie pojechał między innymi Czwojdrak, Bernad, Ratajczak, Naskręt, Ławniczak czy Wosiek - podsumował Skrzypczak.
Co po meczu powiedział trener Gawrecki, przeczytasz w aktualnym wydaniu "ŻR".
(AK)