Zjednoczeni Pudliszki w dalszym ciągu przewodzą tabeli klasy A. Nie zaznali w tym sezonie jeszcze goryczy porażki i passa ta została podtrzymana w meczu z Pelikanem. Lider przyjechał do Dębna Polskiego w najsilniejszym składzie i oczywistym było, że Pelikanowi będzie ciężko cokolwiek ugrać. Chociaż jak pokazała pierwsza połowa, mecz mógł potoczyć się bardzo różnie. - Gdybyśmy to my strzelili jakąś bramkę do przerwy, to kto wie jak by się mecz potoczył, a okazje do tego mieliśmy - tłumaczył kierownik Pelikana Jan Naglak. Wynik w 9. minucie otworzyli goście, którzy 10 minut później prowadzili już 0:2. Obie akcje były praktycznie identyczne. Piłka wrzucana z rzutu rożnego, błąd w kryciu obrońców Pelikana i zawodnik z Pudliszek głową zdobywa bramkę. Jeszcze w pierwszej połowie Zjednoczeni podwyższyli prowadzenie. Trzecia bramka także padła po stałym fragmencie gry, tym razem z rzutu karnego. Po zmianie stron Pelikan strzelił bramkę. Rzut wolny wykorzystał Michał Izydorczak. W ostatnich dziesięciu minutach padały jeszcze trzy gole, a dwa z nich zdobyli goście. Wynik więc zatrzymał się na 2:5.
Co powiedział kierownik Pelikana i trener Zjednoczonych, przeczytasz w aktualnym wydaniu \"Życia Rawicza\".
(AK)