Do tej pory, w dwóch pojedynkach derbowych, rawicka Rawia „ugrała” tylko jeden punkt (remis 2:2 w Miejskiej Górce i porażka 2:1 w Jutrosinie - przyp.red.). Statystyka meczów derbowych zespołu Zmudy, nie napawała więc optymizmem.
Biorąc pod uwagę ostatnie problemy rawiczan, a także nie najlepszą atmosferę wokół drużyny, przełamanie derbowej niemocy nie było tak oczywiste. Beniaminek z Bojanowa w klasie okręgowej nie radzi sobie najlepiej. Przez większą część rundy jesiennej okupował ostatnie miejsce w tabeli. Dla Rawii nie było więc innego wyjścia, jak tylko w przekonujący sposób wygrać i odbudować nadwątlone zaufanie kibiców. Rawia na gola czeka od ponad 180 minut. Braku bramek w dwóch poprzednich spotkaniach, rawiczanie nie odbili sobie w derbach z Ruchem. Rawia co prawda zwyciężyła, ale styl pozostawia wiele do życzenia. Mecz od początku był wyrównany. Grę starała się prowadzić Rawia, ale Ruch groźnie kontratakował. Po jednej z kontr, w polu karnym gospodarzy główkował Witold Szlachetka, ale piłka po jego strzale odbiła się od poprzeczki. Gdyby ta sytuacja zakończyła się powodzeniem, kto wie czy gospodarze byliby w stanie się podnieść. Tego dnia przeważali, ale długo nie potrafili tej przewagi udokumentować choćby jedną bramką. Po zmianie stron także dłużej przy piłce byli miejscowi, aż w końcu w 54. minucie wyszli na prowadzenie. Bramkę strzelił Adrian Nawrot. Ruch starał się odpowiedzieć, a Rawia nie poszła za ciosem i nerwowo było do samego końca. Wynik nie uległ zmianie, Rawia dowiozła skromne prowadzenie do końca, ale Ruch z pewnością nie ma się czego wstydzić.
Co po meczu powiedział trener Ruchu Jacek Ulman, przeczytasz w aktualnym wydaniu "ŻR".
(AK)