Sparta Miejska Górka przed dziesiątą kolejką Red Box klasy okręgowej, gr. 5 zgromadziła pięć punktów. Plasowała się na ostatniej, szesnastej pozycji w tabeli. Podejmowała ekipę z czołówki - Rydzyniaka.
Pierwsze trafienie w meczu zanotowali gospodarze. Po podaniu Michała Łysiaka, Dawid Durczewski strzałem głową przelobował bramkarza rywali i otworzył wynik meczu. Spartanie wyszli na prowadzenie w 20. minucie. Nie upłynął jednak kwadrans, a goście wyrównali. Wynik 1:1 utrzymał się do końca pierwszej połowy.
Mieliśmy strzały obok jednego i drugiego słupka, a także nad poprzeczką. Do siatki nic więcej nam wpaść nie chciało - zauważył Mariusz Frąckowiak.
Po zmianie stron jedyne trafienie zanotowali goście. Strzelili gola z rzutu karnego. Dlaczego sędzia wskazał na wapno?
Niefortunna "wybitka" w polu karnym. Arbiter dopatrzył się nakładki. Dla mnie dziwna sytuacja, gdyż wybiliśmy piłkę, ale napastnik rywali krzyknął, przewrócił się i sędzia gwizdnął rzut karny - relacjonuje Mariusz Frąckowiak, trener Sparty.
Miejscowi ruszyli do ataku. Gola wyrównującego strzelił Kacper Zimny, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej i gola nie uznał. Rydzyniak wygrał 2:1, dzięki czemu wywiózł komplet punktów z Miejskiej Górki.
Ciężko zapomnieć o takim meczu. Wierzyłem, że coś w nim ugramy. Wyglądało to tak, że my próbujemy i staramy się, a bramki strzelają goście - podsumował Mariusz Frąckowiak.
Minorowe nastroje zapanowały także w Dębnie Polskim. Miejscowy Pelikan podejmował GKS Jaraczewo. W 25. minucie, gospodarze wyszli na prowadzenie dzięki trafieniu Patryka Biegały. Długo z niego się jednak nie nacieszyli. Już kilkadziesiąt sekund później przyjezdni wyrównali. GKS wyszedł na prowadzenie w 40. minucie.
Po zmianie stron goście szybko wyprowadzili dwa kolejne ciosy. Wynik końcowy brzmiał 1:4, choć mógł być wyższy. Jednego z trafień gości nie uznali sędziowie. W innej sytuacji, choć jaraczewianie wyszli w dwóch przeciwko osamotnionemu bramkarzowi Pelikana, sądzili, że są na pozycji spalonej i bramki nie strzelili.
Wpadliśmy w kryzys. Musimy sobie z nim poradzić - powiedział Łukasz Bojdo, trener Pelikana. -Trzy razy przegraliśmy z rzędu (wcześniej 1:4 z Heliosem Czempiń i 1:5 z Dąbroczanką Pępowo - przyp. red.) i to wysoko. Co mecz, muszę wystawiać inny skład. Kontuzje dopadły naszych liderów, którzy "trzymali środek". Mamy też takie treningi, jakie mamy. Nie będę ukrywał, że są problemy, bo nie tylko kontuzje, ale też obowiązki w pracy, a organizmów nie oszukamy. Mój plan jest jednak taki, by zespół utrzymać i będę robił wszystko, by tak się stało - dodał.
Pelikan z dziewięcioma punktami zajmuje 14. pozycję w lidze.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.