Bardzo blisko odebrania Rawii kompletu punktów był beniaminek IV ligi - Wicher Dobra. Mecz zaczął się zgodnie z oczekiwaniami. Grę prowadziła Rawia i była stroną przeważającą w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Na pierwszą skuteczną akcję trzeba było jednak czekać aż pół godziny.
Wtedy Mariusz Molka precyzyjnie dośrodkował w pole karne, a Wojciech Bzdęga idealnie zamknął akcję, pakując piłkę do siatki. Tuż przed przerwą rawiczanie podnieśli prowadzenie na 0:2. Gol padł po rzucie z autu, po którym piłkę przejął Dorian Nawrot. Napastnik Rawii dośrodkował wprost na głowę Patryka Musiałowskiego, który nie miał problemów, aby umieścić piłkę w siatce. Wydawało się, że bramka stracona „do szatni” podziała deprymująco na gospodarzy. Tymczasem stało się odwrotnie. Wicher od początku drugiej połowy ruszył do przodu i 10 minut po wznowieniu gry strzelił bramkę kontaktową. - Brak odporności psychicznej przy prowadzeniu to nasz duży mankament - mówił trener Rawii Jerzy Radojewski. Rawia w tej części grała bojaźliwie i rozczarowująco. Wicher starał się atakować prostymi środkami, ale pozostawał nieskuteczny. Sporna sytuacja miała miejsce w samej końcówce meczu. W polu karnym na granicy faulu zagrał Patryk Wawrzyniak. Na szczęście dla rawiczan gwizdek sędziego milczał i zwycięstwo zostało dowiezione do końca.
Co po meczu powiedział trener Radojewski, przeczytasz we wtorkowym wydaniu "ŻR".
Wicher Dobra - Rawia Rawag Rawicz 1:2 (0:2)
0:1 - Wojciech Bzdęga (30'), 0:2 - Patryk Musiałowski (44')
Rawia: Karol Danek - Patryk Wawrzyniak, Tomasz Skrzypczak, Tomasz Wiśniewski, Damian Walkowiak, Marcin Masełkowski, Mariusz Molka (67'Patryk Kowalski), Stanisław Kołeczko, Wojciech Bzdęga, Patryk Musiałowski (82'Michał Gąsiorowski), Dorian Nawrot (90'Szymon Zaborowski)