W sobotni wieczór dyżurny policji został powiadomiony o kradzieży, do której doszło w markecie przy ul. Sarnowskiej w Rawiczu. - Troje sprawców nabrało do koszyków towar za prawie 1.400 zł i wymknęli się ze sklepu automatycznymi drzwiami wejściowymi, które otworzyła, stojąc na zewnątrz, ich wspólniczka - relacjonuje asp. sztab. Beata Jarczewska z KPP Rawicz.
Sprawcy przyjechali dwoma samochodami. Pod marketem zaparkowali renault. Drugi samochód - peugeot - mieli na sąsiednim parkingu, przy innym markecie.
Reakcja pracowników ochrony
Zauważyli na monitoringu wyjeżdżających rabusiów z koszykami pełnymi towaru i wybiegli za nimi. - Złodzieje już podchodzili do renault. Na widok ochroniarzy, porzucili skradziony towar, pobiegli w kierunku drugiego auta. Jeden z ochroniarzy złapał złodziejkę, kobieta używając gróźb chciała się wyrwać, wówczas do ochroniarza podbiegł jej wspólnik i też mu groził. Wyciągnął przedmiot przypominający broń. Złodziejka wyrwała się ochroniarzowi. Cała czwórka wsiadła do peugeota i odjechała - opisuje policjantka. Funkcjonariusze udali się na miejsce kradzieży.
Ruszył za sprawcami
Zajście przy samochodzie widział rawiczanin, który przyjechał na zakupy. - Zaintrygowany pojechał za peugeotem, jednocześnie powiadomił o tym policję. Dyżurny jednostki skierował patrole w kierunku podawanym przez świadka. Złodzieje pojechali w stronę Pakosławia - mówi oficer prasowy.
Czytaj także: Uciekał przez trzy powiaty
Rozdzielili się
W okolicy Sworowa sprawcy zniknęli z oczu jadącemu za nimi mieszkańcowi Rawicza. Policjanci także nie trafili na ich trop.
Złodzieje, po tym, jak wjechali do lasu, rozdzielili się. Kierowca pozostał w peugeocie. Pozostała trójka zadzwoniła po taksówkę. - Wsiedli do niej mężczyzna i dwie kobiety. Zamówili kurs na rawicki dworzec kolejowy. Taksówkarz, który przewoził osoby, kiedy widział ich zachowanie i słyszał o czym rozmawiają nabrał wielu wątpliwości. Gdy klienci wysiedli przy dworcu, zadzwonił na policję - mówi Beata Jarczewska.
Taksówkarz podał rysopis osób, które przewoził. Policjanci udali się na rawicką stację. - Kilka minut później dwie kobiety i mężczyzna zostali złapani na peronie, drugi mężczyzna nieopodal dworca ukrywał się w tym samym peugeocie, którym uciekali sprawcy - dodaje Beata Jarczewska.
Czytaj także: Chcieli okraść market. Zostali zatrzymani po paru tygodniach
Usłyszeli zarzuty
Z ustaleń policji wynika, że cała czwórka mieszka we Wrocławiu. Kobiety to 26-latki - siostry bliźniaczki. Mężczyźni mają 26 i 36 lat. - Cała czwórka była już wielokrotnie karana za kradzieże i inne przestępstwa. Mają bogatą kartotekę kryminalną. Zebrany materiał materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie zarzutów, łącznie trzech kradzieży, dwie z nich miały miejsce w grudniu ubiegłego roku przy ul. Westerplatte i Sarnowskiej, na łączną kwotę ponad 2 tysięcy złotych. Do tego doszedł zarzut najnowszej kradzieży, na kwotę niemal 1.400 złotych - mówi asp. sztab. Beata Jarczewska. Złodzieje kradli głównie artykuły chemiczne.
Dwoje z nich, 26-letnia kobieta i 36-letni mężczyzna, mają też postawione zarzuty stosowania gróźb wobec ochroniarza. Zabezpieczony został także pistolet, którym wcześniej grożono ochroniarzowi. Broń została wysłana do badań. - Ze wstępnych oględzin wynika, że pozwolenie nie jest wymagane na pistolet – twierdzi Beata Jarczewska.
Wszystkim grozi do 5 lat więzienia. Mężczyźni odpowiedzą w recydywie. Policjanci nie wykluczają, że zatrzymane osoby mogły kraść również na terenie działania innych jednostek Policji
- Doceniamy zachowanie taksówkarza i świadka zdarzenia, którzy pomogli w zatrzymaniu sprawców. Dziękujemy obu mężczyznom za ich postawę i zaangażowanie - podsumowuje oficer prasowy.
Czytaj także: Pościg po Jutrosinie