Celem podróży ekipy telewizyjnej była jedna z rawickim firm - pracownia haftu komputerowego "Lemi". Stało się to za sprawą jej współpracy z jedną z bohaterek programu "Królowe Życia" - Izabelą Macudzińską-Borowiak.
Luksusowo z Poznania
Program "Królowe Życia" to telenowela dokumentalna emitowana przez stację TTV. Pokazuje codzienne życie niezwykle barwnych i przebojowych ludzi, którzy odnieśli życiowy sukces. Jedną z bohaterek, która pojawiła się w 4. sezonie serii, jest pochodząca z Poznania Izabela Macudzińska-Borowiak. W show występuje ze swoim mężem Patrykiem. Bohaterowie "Królowych życia" prowadzą firmę odzieżową Just Unique. Dzięki udziałowi w programie zyskali ogromną popularność i sympatię.W Rawiczu nie powstawały jednak zdjęcia do popularnych "Królowych Życia", ale nowego programu stacji TTV, którego tytuł i konwencję twórcy utrzyją na razie w tajemnicy.
Wkręceni w produkcję
Jak mówi Paweł Jóska, właściciel pracowni "Lemi", był zaskoczony faktem, że w jego firmie będzie kręcony program.
- Na początku dostałem sms, niby od reżyser programu, ale byłem przekonany, że to jakaś próba oszustwa - opowiada.
Nawet podczas rozmowy nie był przekonany o autentyczności sprawy, dopiero po rozmowie z właścicielką jednej z rawickich szwalni, która również współpracuje z Izabelą, doszedł do wniosku, że oferta jest autentyczna. W trakcie ustalania szczegółów dotyczących kręcenia odcinka dowiedział się, że Izabela postanowiła pokazać kulisy powstawania jej ubrań. Zaplanowano wizytę twórców programu w Rawiczu. Przyjechała kilkuosobowa ekipa telewizyjna - 2 kamerzystów, dźwiękowiec, reżyser, manager, osoba od "papierkowej roboty" oraz oczywiście gwiazda programu wraz ze swoim mężem.
- Wszystkie jej produkty są robione w 100 % w Polsce. Mało tego, większość powstaje w Rawiczu. Zajmujemy sie nadrukami i znakowaniem tej odzieży. Wszystkie hafty i nadruki pojawiające się na jej marce w większości są robione u nas. Dodatkowo, jedna ze współpracujących z nią szwalni też mieści się w Rawiczu - przekazał Paweł Jóska.
Współpracują kilka lat
Właściciel hafciarni wyjaśnia, że z Izabelą Macudzińską-Borowiak współpracują już około 4 lata.
- To bardzo wymagająca klientka, potrafi zlecić bardzo trudny projekt, ale dzięki temu bardzo dużo się nauczyliśmy i przewartościowaliśmy skalę trudności projektów - opowiada Paweł Jóska.
Tłumaczy, że w jego branży są projekty łatwiejsze i trudniejsze do zrealizowania.
- Haft nitką metalizowaną jest generalnie trudny, bo nitka jest trudna w ustawieniu. Haft na welurach, czy tkaninach meszkowatych do tego ciągnących się też jest trudny. Haft 3D z użyciem specjalnej pianki, która powoduje, że ten haft jest wypukły też jest bardzo trudny, a Iza wymyśliła sobie haft 3D nicią metalizowaną na welurze. Musieliśmy odbyć burzę mózgów jak to zrobić dobrze. I byliśmy bardzo zadowoleni jak wyszło to porządnie - opowiada.
Wspomina, że na początku współpracy z Izabelą realizowali mniejsze projekty, do 20 sztuk. Teraz te produkcje są na poziomie 300-400 sztuk.
- Towary Izy są naprawdę ładne i ekskluzywne, ale jest bardzo wymagająca. U niej nie może być jakoś, tylko musi być jakość - podsumował współpracę.
Pokazali cały proces produkcyjny
Podczas kręcenia odcinka, pokazano cały proces produkcyjny. Paweł Jóska podkreślił, że Izabela bierze udział w całym tym procesie i ma na niego duży wpływ.
- Od wymyślenia projektu, poprzez wykroje, planowanie hatów. Faktycznie jest to konsultowane - opowiada.
Wyjaśnia, że u nich w firmie najpierw powstaje odhaft i na podstawie wybranych parametrów - produkt pokazowy. Jeśli wszystko pasuje to następuje produkcja.
Były obawy
Nie ukrywa, że miał obawy przed wizytą filmowców. Mówi, że zauważył, iż w większości takich programów pojawiają się jakieś problemy, np. opóźnienie na produkcji.
- Nie chciałem, żeby pokazać nas w złym świetle, bo my faktycznie zawsze się staramy. Gdy trzeba, pracujemy na dwie lub nawet trzy zmiany, żeby tylko wyjść z produkcją - wyjaśnia.
Na szczęście wszystko odbyło się po jego myśli i, jak sam mówi, bardzo pozytywnie to wszystko wyszło.
2 godziny i po stresie
Paweł Jóska przyznaje, że jest już przyzwyczajony do wystąpień publicznych i wysławiania się przed tłumem, jednak po raz pierwszy brał udział w produkcji telewizyjnej i lekki stres się u niego pojawił. Jak mówi, całe nagranie trwało około 2 godzin. Cały proces, ku lekkiemu zaskoczeniu przedsiębiorcy, nie był ściśle wyreżyserowany, a reżyser pilnowała szczegółów, np. musieli schować słoik z piernikami, bo przecież emisja odbędzie się w marcu i taki gadżet by to nie pasował. Podczas kręcenia mógł zaobserwować jak to wygląda z drugiej strony, np. tam, gdzie pracują maszyny musieli osobno nagrać dźwięk i osobno obraz, bo inaczej nie byłoby ich słychać.
- Była to dla nas ciekawa przygoda - podsumował.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.