Sprawa śmierci 32-letniego funkcjonariusza służby więziennej, który przed czterema laty zmarł wskutek obrażeń odniesionych na rawickiej strzelnicy, trafi na wokandę. Zarzuty w tej sprawie usłyszało trzech pracowników Zakładu Karnego w Rawiczu. Dwóch z nich oskarżono o niedopełnienie obowiązków, natomiast jedną osobę o nieumyślne spowodowanie śmierci. Mężczyźni nie przyznają się do winy.
W 2012 roku w czasie ćwiczeń Grupy Interwencyjnej Służby Więziennej z Zakładu Karnego w Rawiczu doszło do wypadku, w wyniku którego śmierć poniósł 32-letni funkcjonariusz służby więziennej. Jak wynikało z przeprowadzonego dochodzenia, w czasie wykonywania strzału z ręcznej wyrzutni granatów łzawiących nastąpiło rozerwanie części broni i zranienie odłamkami 32-latka. Mimo natychmiastowej pomocy lekarskiej, funkcjonariusz zmarł w szpitalu.
Sprawą zajmowała się najpierw rawicka prokuratura, a następnie Prokuratura Rejonowa w Lesznie.
- Postępowanie zostało przeniesione decyzją prokuratury okręgowej. Było to podyktowane bliższą współpracą rawickiej prokuratury z zakładem karnym. Chciano uniknąć jakichkolwiek podejrzeń o brak obiektywizmu, dlatego sprawa trafiła do naszej prokuratury - tłumaczy Przemysław Grześkowiak, zastępca Prokuratora Rejonowego w Lesznie.
Postępowanie pierwotnie umorzono. Jednak po złożeniu zażalenia na decyzję prokuratury przez żonę 32-latka, sąd w Rawiczu skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
- W międzyczasie pojawiły się dodatkowe dowody, o których nie chciałbym szczegółowo mówić, ale po części sąd wskazał na potrzebę poszukiwania nowych dowodów i pewne czynności skierowały sprawę na inne tory. To pozwoliło na postawienie zarzutów - wyjaśnia prokurator.
Dlaczego - zdaniem prokuratury - doszło do tragedii? Co grozi oskarżonym? Szczegóły sprawy w bieżącym numerze "Życia Rawicza".