Nowy szef na stanowisku prezesa zastąpił Teresę Musielak, która ze spółdzielnią była związana od ponad czterech dekad - od 1979 roku, a od 2017 nią kierowała. W lipcu przeszła na emeryturę.
Wcześniej współpracował z GS-em
Przez minione 14 lat, w poprzedniej firmie, zajmowałem się handlem, reklamacjami, doradztwem żywieniowym, obsługą klienta, więc pomyślałem, że w końcu przyszedł czas na zmianę, na nowe wyzwania - informuje Tomasz Marass, nowy prezes GS "Samopomoc Chłopska" w Pakosłwiu.
Gdy więc okazało się, że jest wakat na tym stanowisku, wziął udział w konkursie. Został wybrany i od początku sierpnia jest nowym szefem spółdzielni, która nie jest dla niego miejscem nowym.
Przez około 4 lata współpracowałem z GS jako przedstawiciel handlowy firmy zajmującej się, m.in. produkcją pasz dla zwierząt i bardzo dobrze nam się to współdziałanie układało, bo pracują tu osoby kompetentne. Mam nadzieję, że teraz też będzie nam się dobrze pracowało - zaznacza Tomasz Marass.
"To była przemyślana decyzja"
Wiele gminnych spółdzielni czasy świetności ma dawno za sobą. I, choć z pozoru, funkcjonują jak każda firma, to jednak są „tworem” dość specyficznym - chociażby ze względu ma model zarządzania. Marass nie ukrywa więc, że niektórzy jego znajomi dziwili się, że zamierza zatrudnić się w GS.
Proszę mi wierzyć, że to była bardzo przemyślana decyzja. Jest to zakład na plusie finansowym, który dobrze sobie radzi zajmując się prowadzeniem stacji paliw, sprzedażą węgla, czy wynajmem nieruchomości, choć ostatnio - jak każda firma - boryka się z problemami kadrowymi, które mogą mieć poważne konsekwencje - informuje Tomasz Marass.
Wyjaśnia, że chodzi o piekarnię, której z powodu braku pracowników grozi zamknięcie.
Piekarze i cukiernik potrzebni natychmiast
Znalezienie kadry do piekarni jest dla nowego prezesa priorytetem.
To serce GS, a jej wypieki nadal mają duże grono wiernych klientów, którzy doceniają wyroby tradycyjne na bazie starych receptur. Obecny zespół liczący 5 osób to jednak zbyt mało, by mogła ona prawidłowo funkcjonować - wyjaśnia Tomasz Marass.
Dodaje, że spółdzielnia bardzo pilnie potrzebuje dwóch piekarzy, cukiernika i pracownicy do biura.
Te trzy etaty są nam potrzebne natychmiast, choć okazuje się, że ich znalezienie graniczy niemal z cudem. Jeszcze poprzednia prezes borykała się z tym problemem i nie udało się jej go rozwiązać - zaznacza.
Jak mówi, zainteresowani pracą byli, ale ostatecznie nie zjawili się w zakładzie w umówionym terminie.
Piekarnia działa w okrojonym składzie
Dlaczego tak trudno znaleźć piekarzy i cukierników? Prezes wyjaśnia, że obecnie na rynku pracy jest bardzo duże zapotrzebowanie na fachowców w tych zawodach.
Osoby wykształcone w tych profesjach właśnie kończą pracę i są w wieku emerytalnym, a młodych ludzi na rynku nie ma - przekazuje prezes. - To jest jednak bardzo specyficzna branża i zależy nam przede wszystkim na osobach, które chcą pracować, znają się na fachu i wiedzą, że praca piekarza jest charakterystyczna, bo w godzinach nocnych - od 17.00 do 3.00, a w weekend trzeba przyjść zrobić zakwas - mówi Tomasz Marass.
Jak informuje, choć w okrojonym składzie - póki co - piekarnia działa.
Jednak nie da się tak dłużej, każdy ma też prawo do urlopu i chorobowego - nadmienia szef spółdzielni. - Wierzymy w to, że mimo wszystko znajdziemy odpowiednie osoby. Inaczej będziemy zmuszeni zamknąć piekarnię, a 5 osób straci pracę. Będę robił wszystko, by do tego nie dopuścić - deklaruje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.