Magda Kusiak i Kinga Rzepka na co dzień jeżdżą w Rawiczu taksówkami. Obie znakomicie czują się za kierownicą, dlatego zdecydowały się na taką pracę.
Szukałam wrażeń. Zmieniłam po 14-stu latach pracy ladę w sklepie na taksówkę i to była najlepsza decyzja w moim życiu – mówi Kinga Rzepka.
Jej koleżanka również twierdzi, że nie zamieniłaby tej pracy na inną.
Lubię jeździć na taksówce. Nic nie jest w stanie zastąpić rozmów z pasażerami – uważa Magda.
Niebezpieczna praca?
Jazda „taxi” wiąże się z wieczorami i weekendami spędzonymi w pracy. Kursy realizowane są również z osobami znajdującymi się pod wpływem alkoholu, przez co zawód taksówkarza nie należy do najbezpieczniejszych.
Mamy tego świadomość. Wozimy przy sobie gaz, a na drugiej taksówce jest zawsze kolega, który w razie potrzeby gotowy jest pomóc – mówi Kinga. - Na szczęście nigdy nie miałyśmy sytuacji, w której czułyśmy się zagrożone i musiałybyśmy użyć gazu – dodaje Magda Kusiak.
„Taksówka jest jak konfesjonał, a taksówkarz jak ksiądz”
Takie zdanie usłyszała od jednej z pasażerek pani Magda. Obie zaznaczają, że często czują się jak ksiądz i wysłuchują tego, czym pasażerowie chcą się podzielić. Nigdy jednak nie wyjawiają sekretów, jakich dowiedziały się w czasie kursu. Klient wsiada i to co powie w taksówce zostaje w taksówce – kwituje Magda.
"Z babą nie pojadę!"
„Baba za kierownicą” – to stwierdzenie często używane jest w naszej kulturze jako określenie gorszego kierowcy. Stanowczo nie zgadzają się z nim obie panie. Ich zdaniem płeć nie ma w tym przypadku większego znaczenia. Nadal zdarzają się jednak przypadki, gdy z powodu kobiety z kierownicą odmawiane są na przykład kursy taksówką. Z taką sytuacją spotkała się pani Kinga.
– Gdy podjechałam na zamówiony adres i mężczyzna, który miał ze mną jechać zobaczył, że jestem kobietą - odmówił kurs – opowiada Kinga Rzepka, kierowca taksówki.