Jej sposobem na życie jest aktywność w środowisku lokalnym i ciągły ruch. Dlatego zasiada w konkursowych komisjach, spisuje jutrosińską gwarę i promuje rodzinne przeszczepy.
Plan dnia Heleny Żyto z Jutrosina jest napięty. - Przed południem biegnę do domu kultury albo do biblioteki. Jestem zapraszana do szkoły, gdzie zasiadam jako członek jury w najróżniejszych konkursach polonistycznych, gwarowych, recytatorskich i czytelniczych. Poza tym, jak na babcię przystało - angażuję się w sprawy rodzinne. Jak tylko wnuk Bartek wraca ze szkoły, nadzoruję jego odrabianie lekcji - opowiada.
Pochodzi spod Łęczycy w województwie łódzkim. W rodzinnych stronach ukończyła liceum pedagogiczne, ale na studia polonistyczne wybrała się do Poznania. Po ich ukończeniu została w Wielkopolsce. - Trafiłam do Gostynia, a stamtąd do Pasierb. Wcześniej mieszkały tam dwie nauczycielskie rodziny, które bardzo się ze sobą skłóciły i zostały wyrzucone. Dla mnie zaczął się tam wspaniały okres. Ludzie byli chyba spragnieni spokoju i normalności. Spotkałam się tam z ogromną sympatią. Często na schodach znajdowałam paczkę z jajkami czy wędliną. Młodzież nie miała się gdzie spotykać, to zorganizowaliśmy dla nich w szkole Koło Młodzieży Wiejskiej - wspomina Helena Żyto. Spędziła tam 4 lata. Wykształciła wielu przyszłych lekarzy i prawników. Jednym z jej pierwszych uczniów był dzisiejszy senator Marian Poślednik.
W międzyczasie poznała męża Romana i w 1969 roku przeniosła się do Jutrosina, gdzie podjęła pracę w szkole podstawowej. Prowadziła tam też koła zainteresowań, głównie dramatyczne i recytatorskie. Wielu z jej uczniów odkryło w sobie wówczas talenty artystyczne. Jej wychowankowie zdobywali liczne nagrody i wyróżnienia. - Choćby nie wiem co się działo, nauczyciel musi mieć autorytet. Niestety, dziś wielu nauczycieli nie radzi sobie z dyscypliną - podkreśla Helena Żyto, która jako polonistka przepracowała 40 lat. Zaznacza, że do młodych ludzi trzeba mieć podejście.
Emerytura to nie czas na nudę
Helena Żyto od kilku lat jest na emeryturze, ale jak podkreśla, to nie powód, by całkiem wyłączyć się z życia. - Cały czas trzeba coś robić. Pomagać młodym, służyć im radą, ale przede wszystkim, mieć swoje pasje. Trzeba umieć sobie zapełnić wolny czas. Nie można usiąść w fotelu, patrzeć w telewizor i tylko narzekać. Przechodząc na emeryturę jedno było pewne - nie będę udzielać żadnych korepetycji - mówi Helena Żyto. Dziś prowadzi bardzo aktywny tryb życia. Stara się chodzić z kijkami i na spacery. Dwa razy w tygodniu uczęszcza na aerobik. - Spotykamy się w małej grupie, mamy własną profesjonalną płytę i ćwiczymy. Niestety, żaden z instruktorów nie potrafił się tu na dłużej utrzymać, dlatego postanowiłyśmy wziąć sprawy w swoje ręce i ćwiczymy same - mówi jutrosinianka. Wiele czasu poświęca na czytanie. Tematykę książek wybiera w zależności od nastroju. Najczęściej są to kryminały i powieści obyczajowe oraz biografie. - Nie lubię mdłych romansów, ale interesuje mnie wszystko, co dzieje się na świecie. Bez książki nie mogę żyć i to samo wpajam mojemu wnukowi. Czytanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Czasami czytam nawet dwie książki jednocześnie - dodaje Helena Żyto.
Jutrosinianka nie należy do żadnej organizacji typu koło emerytów czy koło gospodyń wiejskich. - Chyba jeszcze do tego nie dojrzałam - mówi. - Uważam, że jak chce się coś robić, to nie trzeba nigdzie należeć. Będąc na emeryturze nie zapomina o szkole i koleżankach, które jeszcze pracują. - Od czasu do czasu jedziemy razem gdzieś na kolację czy spędzamy imieniny. Podpowiadam synowej, która działa w komitecie rodzicielskim, co fajnego można zrobić dla dzieci - dodaje. Dużo czasu poświęca wnukowi, bo chciałaby, żeby się wszystkim interesował. - Zimą wyjeżdżamy z nim na narty, a latem nad polskie morze. Pławić się w luksusach za granicą można raz na jakiś czas. Tak naprawdę, to w Polsce mamy tyle ciekawych miejsc do zobaczenia. Dlatego jadąc z Bartkiem choćby nad morze, tak wybieramy trasę, żeby można przy okazji zwiedzić co się da. Zawsze staram się przygotować do takiego wyjazdu, zgłębiając swoje wiadomości o miejscach, do których się wybieramy tak, by Bartek jak najwięcej z nich „przywiózł” - podkreśla Helena Żyto.
Promuje wielkopolską gwarę
Dialektem naszego regionu jutrosinianka zainteresowała się, kiedy zaczęła pracować w Wielkopolsce. Napisała pracę magisterską u znanego dialektologa Henryka Nowaka, w której udokumentowała mowę gwarową dawnych Wielkopolan. - Gwara może być naszą wizytówką, jeśli nie będziemy się jej wstydzić i zaczniemy używać języka gwarowego bez obaw. Powodem tych obaw jest najczęściej przekonanie, że gwara to gorszy język. W dzisiejszych czasach to właśnie gwara jest tym, czym możemy wyróżnić się w zglobalizowanej rzeczywistości, dla podkreślenia naszej tożsamości i odrębności - zaznacza Helena Żyto. Od wielu lat w „Wiadomościach Jutrosińskich” publikuje artykuły poświęcone wielkopolskiej mowie. Jest też autorką „Słownika gwary jutrosińskiej”, rozdziału książki Włodzimierza Gawrońskiego „Jutrosińska wiara i gwara” - zbioru haseł sukcesywnie zbieranych przez wiele lat. - Materiałów miałyśmy znacznie więcej, ale nie zmieściły się już do książki. Miałam choćby takie humorystyczne opowiadania gwarowe, ale może będzie jeszcze okazja. Może wymyślimy z Krysią Konieczną jakiś nowy projekt. Krysia namawia mnie bym zaczęła spisywać swoje wspomnienia z okresu, kiedy byłam nauczycielem. A mam ich bardzo wiele - podkreśla Helena Żyto.
(HD)
Nie marzy o locie w kosmos
Opublikowano:
Autor: Przemysław Szeszuła
Przeczytaj również:
Wiadomości
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE