Przez 54 lata uczył muzyki, a od 52 zajmuje się prowadzeniem chóru. Nigdy nie opuścił żadnej godziny lekcyjnej, ani nie był u lekarza. - Praca i aktywny tryb życia dobrze wpływa na człowieka, mobilizują go do różnych działań. Nie wyobrażam sobie, że miałbym siedzieć w domu, narzekać i czekać na śmierć - przyznaje Kazimierz Pernak ze Starego Sielca.
\r\n
Muzyka towarzyszy mu w życiu od dzieciństwa, gdyż cała jego rodzina była muzykalna. - Jako dziecko grałem na pianinie, podobnie, jak moja siostra, tata - na mandolinie, a mama - na skrzypcach, mieliśmy więc taką rodzinną kapelę - wspomina Kazimierz Pernak, który po ukończeniu szkoły podstawowej kontynuował naukę w Liceum Pedagogicznym w Lesznie: - Tam była obowiązkowa nauka gry na skrzypcach, a ja ten instrument nie bardzo tolerowałem, ale musiałem pięć lat się z nim męczyć. Żeby uniknąć wojska, poszedł do Seminarium Nauczycielskiego w Poznaniu, na wydział muzyczny, gdzie, jak opowiada, dalej musiał „piłować” na skrzypcach. - Później już na studiach w Bydgoszczy odetchnąłem, bo nie było obowiązkowych skrzypiec, wziąłem się więc za grę na akordeonie i pianinie - mówi jutrosinianin, który pracę w miejscowej szkole rozpoczął w 1962 roku. - Był wtedy potrzebny nauczyciel muzyki, a ja miałem ukończone seminarium nauczycielskie, co na te czasy dużo znaczyło - podkreśla Pernak. Muzyki uczył przez 54 lata, a od 52 lat jest związany z chórami. - Na początku był chór w szkole podstawowej, po drodze jeszcze chór męski, wokalny zespół Justynki, a teraz prowadzę chór Fermata przy Gimnazjum w Jutrosinie - mówi Pernak, który nadal pracuje, choć jest już na emeryturze. - Dziwię się tym, co walczą o skrócenie czasu pracy. Według mnie, praca dobrze wpływa na człowieka, mobilizuje go do różnych działań. Nie wyobrażam sobie, że miałbym siedzieć w domu narzekać i czekać na śmierć. Ona i tak kiedyś przyjdzie, a lepiej każdy czas dobrze wykorzystać - przekonuje jutrosinianin. Cztery razy w tygodniu prowadzi zajęcia z chóru. Jeździ też na warsztaty szkoleniowe w ramach projektu „Śpiewająca Polska”, bo chór jest nim objęty. - Lubię to i daje mi to dużą satysfakcję. Nasz zespół zdobywa nagrody i wyróżnienia na różnych konkursach i przeglądach. Gram też w zespole „Orlanie”, który w ostatnim czasie bardzo się uszczuplił, zostało chyba z osiem pań i dwóch panów - relacjonuje Kazimierz Pernak. Ubolewa nad tym, że młodzi ludzie nie wykazują zainteresowania działalnością zespołu, choć w okolicy jego występy są doceniane. - Współpracujemy, m.in. z ośrodkiem kultury w Górze, gdzie dwa tygodnie temu na konkursie piosenki biesiadnej nasze panie zajęły drugie miejsce. Już nas zaprosili na przegląd piosenki ludowej - informuje.
\r\n
Jutrosinianin umie nie tylko śpiewać, ale też grać na różnych instrumentach - na skrzypcach, flecie, harmonijce ustnej, akordeonie, pianinie. - Kiedyś nie było telewizji ani radia, więc jakoś trzeba było sobie czas umilić. Podstawowym wyposażeniem każdego chłopaka była wówczas proca w jednej kieszeni, a w drugiej harmonijka ustna - opowiada Kazimierz Pernak. Jak mówi, telewizji nie lubi oglądać, bo nadają w niej same powtórki, więc w domowych czynnościach najczęściej towarzyszy mu właśnie muzyka. - Lubię słuchać każdej muzyki, jak jest dobra. Do mojej ulubionej należy klasyka: Beethoven, Vivaldi - przyznaje Pernak, który twierdzi, że nigdy się nie nudzi. Gdy nie pochłaniają go obowiązki związane z chórem, jeździ na rowerze. - Nie jeżdżę ani na czas, ani na dystans. Lubię jeździć sam po leśnych drogach, bo zatrzymuję się wtedy, kiedy chcę. Bardzo lubię przyrodę i zazwyczaj mam przy sobie lornetkę, żeby dokładniej obejrzeć jakieś zwierzę, czy ptactwo - zaznacza.
\r\n
Gdy nie ma „pogody rowerowej”, spaceruje wraz z żoną. Jesienią jeżdżą na grzyby, a co niedzielę wraz z bliskimi zwiedzają okolicę. Często starają się odwiedzać syna i wnuki, które mieszkają na Pomorzu. - W tym wieku, to marzę już tylko o tym, by zdrowie mi dopisywało - zaznacza Kazimierz Pernak, który jest seniorem w bardzo dobrej formie. Przez 54 lata pracy w szkole nigdy nie opuścił żadnej lekcji, nie był ani dnia na zwolnieniu. Nigdy też - z wyjątkiem wizyt kontrolnych - nie był u lekarza.
\r\n
(JM)